Tekst piosenki: 1. Złoty piasek, ciepłe morze, mewy krzyk, zieleń lasu, zapach polnych ziół, morskie fale, pustka dzikich plaż. Tylko powiedz, czy to wszystko znasz. Ref. Za nami wakacje, wakacje już. Przed nami rok szkolny, rok szkolny tuż. Za nami wędrówek, wędrówek czar.
"To Były Piękne Dni" polska wersja rosyjskiego romansu «Дорогой длинною» (Darogoj dlinnaju) napisanego przez Borisa Fomina (muzyka) i Konstantina Podrewskiego (tekst). Najwcześniejszych nagrań tej piosenki dokonali Aleksander Wertinski (1926) i Tamara Cereteli (1929). Romans ten został napisany w 1924 roku i bardzo szybko zyskał niezwykłą poularność. W języku
Film użytkownika Muzeum Polskiej Piosenki (@muzeumpolskiejpiosenki) na TikToku: „Wakacje dobiegają końca, a za nami już ostatnie wakacyjne zajęcia "Jaka to piosenka?" 🎶 Dziękujemy wszystkim grupom za skorzystanie z naszej letniej oferty edukacyjnej, a już od września ponownie ruszamy z naszą stałą ofertą.
Tekst piosenki: 1.Żółty kolor jak radosne słońce, co na niebie latem jasne i gorące. Kolorowych kwiatów wszędzie pełno jest. ciepłe słońce wita lato z nami też. Ref:Już wakacji nadszedł czas, lato, lato wita nas.x4. 2.A niebieski to jest kolor nieba. Nieba dużo tutaj zawsze nam potrzeba,
. Współpraca z Biblioteką Pedagogiczną W ramach współpracy z Biblioteką Pedagogiczną w Ostródzie grupa II dziewcząt wzięła udział w konkursie plastycznym „Najciekawsza zakładka do książki”. Nasze wychowanki zajęły najwyższe miejsca: I – Ewa Szałata, II – Natalia Wesołowska i III – Ania Szczepańska. Ponadto dziewczynki systematycznie zwiedzały wystawy organizowane przez bibliotekę oraz zapoznały się z nową techniką plastyczna - quilling. Kulinarny... i nie tylko podbój wschodu „Kulinarny … i nie tylko podbój wschodu” to tytuł projektu, który został dofinansowany przez Centrum Polsko – Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia w Warszawie. Dzięki wsparciu na naszej posesji w Ostródzie odbył się piknik kulinarny, którego celem było rozbudzanie zamiłowań kulinarnych, poszerzanie wiedzy z zakresu kultury, tradycji i obyczajów Polski i Rosji oraz integracja dzieci mieszkających w internacie. Dzień wcześniej grupy opiekuńczo – wychowawcze w internacie losowały, wybierały i przygotowały potrawy polskie i rosyjskie. Następnego dnia przy pięknej dekoracji i sprzyjającej pogodzie odbył się piknik, podczas którego każda grupa zaprezentowała się w strojach dwóch państw. Przeprowadzono konkurs wiedzy na temat kultury, tradycji i obyczajów Polski i Rosji, prawidłowe odpowiedzi były nagradzane upominkami. Następną konkurencją było stworzenie kreatywnej flagi, dzieci zostały podzielone na trzy grupy i przy pomocy wychowawców ustawiły się tworząc flagi państw. Dzieci mogły zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z Martioszką – tradycyjnym symbolem Rosji. Wychowankowie zaprezentowali wykonane przez siebie dzień wczesniej potrawy polskie i rosyjskie. Na pięknie nakrytym stole znalazły się m. in. rosyjskie pielmieni, roladki naleśnikowe, rosyjska sałatka krabowa, sałatka z kurczakiem, miodem i musztardą, itd. Dzięki wsparciu i hojności p. Marcina Grynkiewicza z Centrum Dobrego Smaku na stole znalazł się przepyszny smalec wiejski, kiszone ogórki, a dzięki pomocy firmy „Łukosz” różnego rodzaju wędliny. Kolejnym etapem imprezy była wspólna degustacja na świeżym powietrzu przy pięknej muzyce rosyjskiej. Nad przebiegiem imprezy czuwały autorki projektu p. Anna Kapturkiewicz, p. Ilona Krawczyk i p. Beata Synowiec. "Bezpieczne wakacje" - prelekcja z udziałem ratownika medycznego 8 czerwca odbyły się w internacie zajęcia z udziałem grupy Ratownictwa Medycznego nt. „Bezpieczne wakacje – pierwsza pomoc przedmedyczna” zorganizowane przez p. Ilonę Krawczyk i p. Ilonę Cherkowską. Dzieci wysłuchały prelekcji na temat niebezpiecznych zachowań i sposobów w jaki należy ich unikać oraz wzięły udział w quizie na ten temat. Ponadto nasi wychowankowie przeszli krótki kurs pierwszej pomocy i prawidłowego reagowania w sytuacji zagrożenia. Na koniec chętni mogli obejrzeć ambulans medyczny. Mamy nadzieję, że po takim szkoleniu nasze wakacje będą czasem fantastycznej ale w pełni bezpiecznej zabawy. Obchody Światowego Dnia bez Papierosa 2 czerwca odbyły się w internacie obchody Światowego Dnia bez Papierosa. Spotkanie rozpoczęła prelekcja pani Anny Skiby z Państwowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Ostródzie na temat zdrowego stylu życia i szkodliwości palenia nikotyny. Wszyscy uczestnicy spotkania mogli wykazać się wiedzą na ten temat w czasie zajęć warsztatowych poprowadzonych przez p. Agnieszkę Fert i p. Annę Morawską. W między czasie wychowankowie wszystkich grup zaprezentowali autorskie wierszyki o tematyce prozdrowotnej w ramach konkursu recytatorskiego. Na zakończenie wszyscy mogli spróbować poczęstunku przygotowanego przez gr. II w celu promocji zdrowego stylu życia a p. Anna Skiba wręczyła wychowankom komiksy „Kodeks Zdrowego Życia”. Obchody Dnia Dziecka Jak każdego roku z okazji Dnia Dziecka 1 czerwca wychowawcy przygotowali dla swoich podopiecznych w internacie mnóstwo atrakcji. Nasi wychowankowie mogli wziąć udział w zabawnych konkurencjach sprawnościowych, nad którymi czuwali p. Tomasz Urbanowicz i p. Piotr Górski. Miłą niespodzianką była wizyta pana Sebastaiana Budny członka Auto Moto Klub Drwęca Ostróda, który zaprezentował pokaz jazdy na motocyklu typu MotoCross. Była to super atrakcja nie tylko dla chłopców. Całą imprezę umilił naszym wychowankom pan Mariusz Bieńkowski z zespołu Maxel Live, dzięki któremu wszyscy mieli okazję pobawić się przy rytmach disco polo. Nie zabrakło oczywiście słodkiego poczęstunku. Wszyscy świetnie się bawili! W tym miejscu chcieliśmy serdecznie podziękować panu Sebastianowi i panu Mariuszowi za pomoc w organizacji tego szczególnego dnia. Obchody Dnia Matki i Ojca 29 maja obchodziliśmy w internacie Dzień Matki oraz nadchodzący Dzień Ojca wspólnie z zaproszonymi rodzicami. W podziękowaniu za trud wychowania i codzienną troskę podopieczni wraz z wychowawcami jak co roku przygotowali w poszczególnych grupach szereg niespodzianek. Był oczywiści słodki poczęstunek oraz piękne upominki wykonane przez naszych wychowanków. Mamy miały okazję w miłej atmosferze podziwiać prace swoich pociech oraz dowiedzieć się więcej o organizowanych atrakcjach a także codziennym życiu w internacie. Dziękujemy serdecznie wszystkim przybyłym Rodzicom za udział w uroczystości i zapraszamy ponownie, już za rok! Zawody na wesoło Dnia chłopcy z grupy III brali udział w sportowych zajęciach integracyjnych zorganizowanych przez Młodzieżową Radę Internatu przy ZSZ im. S. Petofi w Ostródzie. Na nudę nikt nie narzekał – najpierw odbyły się konkurencje sportowe pod kierunkiem p. Urszuli Piaseckiej, a potem był czas na słodki poczęstunek i relaks na kocykach. Znalazł się także czas na sztukę origami i wspólne rozmowy. Olimpiada Sportowa 26 maja wychowankowie internatu wzięli udział w Olimpiadzie Sportowej „Każde dziecko o tym wie, chcesz być zdrowym – ruszaj się” na orliku przy LO. Organizatorki olimpiady p. Ilona Krawczyk i Ilona Cherkowska przygotowały różnorodne konkurencje sportowe, w których mogli wykazać się wszyscy, młodsi i starsi. Wychowankowie podzieleni na 5 grup wzięli udział w biegach z gazetą i balonem, wyścigach węży, pociągów oraz skokach kangurów. Każda grupa wykazała się sportowym duchem rywalizacji i aktywnie włączyła się do zabawy. W tej olimpiadzie nie było przegranych, wszyscy za swoje zaangażowanie otrzymali I miejsce. W nagrodę odebrali dyplomy oraz słodką niespodziankę. Projekt "Śladami historii Polski" W ramach projektu „Śladami historii Polski” 19 wychowanków naszego internatu pod opieką pań: A. Morawskiej, E. Ostrowskiej, M. Kopczyńskiej i E. Palczewskiej miało możliwość wziąć udział w 3dniowej wycieczce Toruń – Poznań – Gniezno w dniach 12-14 maja. Projekt został zrealizowany we współpracy ze Stowarzyszeniem ,, Amicus”, Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Ostródzie oraz Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Wszystkie punkty zaplanowane w harmonogramie wycieczki zostały zrealizowane. Uczestnicy wzięli udział w zajęciach w Żywym Muzeum Piernika oraz w żywej lekcji w Domu Legend Toruńskich. Zwiedzili również Stare Miasto i najbardziej charakterystyczne dla miasta zbytki. Zwiedzali najstarszą i jedną z bardziej urokliwych części Poznania Ostrów Tumski z Bazyliką Archikatedralną pod wezwaniem Apostołów św. Piotra i Pawła oraz Muzeum Uzbrojenia w Parku Cytadela. Poznli jedną z atrakcji poznańskiego ratusza - dwa zabawne koziołki, które w samo południe wychodzą ze środkowej wieżyczki i przez minutę trykają się rogami. W Gnieźnie mieli możliwość dotknąć początków naszego państwa w Muzeum Początków Państwa Polskiegow i Katedrze Gnieźnieńskiej. Wycieczka była nie tylko doświadczeniem edukacyjnym ale dostarczyła wiele radości i chwil, w których młodzież mogła wspólnie odpoczywać, pogłębiać swoje relacje koleżeńskie a także okazją do spotkania z wieloma ciekawymi ludźmi. Wiosenne ognisko Dnia 29 kwietnia, jak co roku w internacie odbyło się wiosenne ognisko dla naszych wychowanków. Witając wiosnę pod hasłem „Wiosna, wiosna radosna” wychowawcy gr. VII p. Ilona Krawczyk i p. Ilona Cherkowska zorganizowały ciekawe gry i konkursy, które sprzyjały integracji i wspólnej zabawie. Dobre humory i apetyty dopisywały wszystkim uczestnikom. Wiał wiosenny wiatr, ale można było ogrzać się przy ognisku piekąc kiełbaski i popijając gorącą herbatę. Z niecierpliwością czekamy na kolejne takie ognisko! Prace naszych wychowanków docenione w VI Wojewódzkim Konkursie Plastycznym „ OZDOBY WIOSENNE I WIELKANOCNE” W Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Miłakowie został przeprowadzony VI Wojewódzki Konkurs Plastyczny „ OZDOBY WIOSENNE I WIELKANOCNE”. Spośród 114 prac praca naszego wychowanka Mariusza Rekosza zajęłą I miejsce. Cieszymy się i gratulujemy! Nasi wychowankowie otrzymali również wyróżnienia: Żaneta Sandra Żach, Seweryn Mróz, Paulina Osicka i Hubert Jaworski . Apel z okazji Dnia Ziemi 23 kwietnia w internacie odbył się apel „Śmieci mniej – Ziemi lżej” z okazji Światowego Dnia Ziemi zorganizowany przez p. Ewę Ostrowską. Z tej okazji chcieliśmy połączyć się z całym światem w obronie największego dobra, wspólnego domu całej ludzkości- planety Ziemi. Mottem apelu był wiersz znanej poetki- Wisławy Szymborskiej: „Najwyższą formą materii jest człowiek - Ziemi mieszkaniec”. Wybrani wychowankowie ze wszystkich grup przedstawili bardzo wymowną inscenizację wiersza „Wandal”. Mamy nadzieję, że skłoniła wszystkich do refleksji, że działanie przeciwko naturalnemu środowisku to nic innego, jak działanie przeciwko samemu sobie. VII gr. dba o otaczająca nas przyrodę . 16 kwietnia gr. VII pod opieką p. Ilony Krawczyk wzięła udział w akcji "Dbamy o otaczająca nas przyrodę" z okazji Światowego Dnia Ziemi. Celem święta jest promowanie proekologicznych postaw w społeczeństwie oraz budowanie wspólnej odpowiedzialności za Ziemię. Dziewczynki sprzątały las nad jeziorem Sajmino i przylegającą plażę. Niestety jak co roku zebrały bardzo dużo odpadów, które zanieczyszczają środowisko. Dziewczynki bardzo chętnie angażują się w tego typu akcje, a sprzątanie lasu jest tradycją grupy od trzech lat. Nagrodą za ciężką ale solidnie wykonana pracę są zawsze smaczne lody :) VI Wojewódzki Festiwal Piosenki „Śpiewać każdy może”. 15 kwietnia w sali reprezentacyjnej ostródzkiego zamku młodzi, uzdolnieni wokaliści spotkali się na kolejnym Wojewódzkim Festiwalu Piosenki dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej „Śpiewać każdy może”. Festiwal organizowany jest przez wychowawczynie: p. Edyta Palczewska, p. Anna Kapturkiewicz i p. Beata Synowiec i ma już swoje stałe miejsce na lokalnej mapie muzycznych wydarzeń. Od początku istnienia impreza promuje śpiewającą młodzież niepełnosprawną i jest wspaniałą okazją do integracji. Festiwal co roku cieszy się dużym zainteresowaniem. Jego wyjątkowość opiera się na wykonywaniu utworów przez dzieci z różnymi niepełnosprawnościami, przez co każdy występ jest wyjątkowy, niepowtarzalny i piękny. W tym roku swoje zdolności muzyczne zaprezentowało 31 wykonawców z ośrodków w Szymanowie, Elblągu, Iławie, Ełku, Nidzicy, Giżycku i Ostródzie. VI edycję otworzył dyrektor ZPSWR pan Tomasz Brzeski. Wiele ciepłych słów przekazał uczestnikom Starosta Ostródzki pan Andrzej Wiczkowski, który objął honorowy patronat nad festiwalem. Źródłem dodatkowych przeżyć artystycznych był gościnny występ młodzieży z zespołu „Alternatywni” z Gimnazjum nr 2 w Ostródzie. Nagrodę główną oraz puchar Grand Prix, ufundowany przez Starostę Powiatu Ostródzkiego – otrzymała nasza wychowanka Klaudia Jaworska. Jury w składzie: Anna Zapaśnik – Baron, Anna Burkiewicz, Katarzyna Piechocka, Mariola Świerzewska, Tomasz Urbanowicz oraz Marzena Kopczyńska przyznało także I, II i III miejsce oraz 7 wyróżnień. Zdobywcą I miejsca została Żaneta Szczepkowska z SOSW w Nidzicy, II miejsce – Adrian Kowalkowski z ZPSW w Iławie i III egzekwo – Jagoda Dymek SOSW w Giżycku oraz Patrycja Połeć i Łukasz Wyrębiak z ZPSWR w Ostródzie. Dodatkowo wyróżnienie i nagrodę od dyrektora Centrum Kultury pana Juliana Pawłowskiego otrzymał Adrian Kowalkowski. Wyróżnienia otrzymali: Paulina Orzechowska z SOSW w Elblągu, grupa „Moje ręce mówią” z SOSW w Ełku, Ewa Słomska z SOSW nr 2 w Elblągu, Natalia Dąbrowska z SOSW w SOSW w Nidzicy, Julia Gryszkiewicz i Mariola Owsianka z SOSW w Szymanowie, Seweryn Mróz i Wiktoria Car z ZPSWR w Ostródzie. Wszyscy uczestnicy otrzymali nagrody i pamiątkowe dyplomy. Fundatorami nagród i wyróżnień byli: Starosta Ostródzki, Burmistrz Miasta Ostróda, Przewodniczący Rady Powiatu Ostródzkiego oraz Pełnomocnik Burmistrza ds. Przeciwdziałania Problemom Alkoholowym w Ostródzie. Organizatorzy serdecznie dziękują za wsparcie. Światowy Dzień Zdrowia. Światowy Dzień Zdrowia jest obchodzony co roku 7 kwietnia, w rocznicę powstania Światowej Organizacji Zdrowia. Każdego roku WHO wybiera jako temat przewodni inny obszar priorytetowy ważny z punktu widzenia zdrowia publicznego - w tym roku jest to Bezpieczeństwo Żywności. Z tej okazji wychowankowie internatu pod opieką p. Anny Morawskiej i p. Ilony Krawczyk. zorganizowali happening nt. jak postępować z żywnością i przygotowywać posiłki w domach w sposób bezpieczny, stosując się do zasad zawartych w opracowaniu WHO „Pięć kroków do bezpieczniejszej żywności”. Przedstawiono również 12 zasad zdrowego odżywiania. Spotkanie zakończyło się poczęstunkiem przygotowanych wcześniej przez wychowanki gr. VII i kilku wybranych wychowanków z innych grup potraw odpowiednich pod względem wartości odżywczych. Kaufland marketem przyjaznym wychowankom naszego internatu. To już trzeci rok z rzędu, jak Kaufland w Ostródzie wspiera wychowanków z naszego internatu. Dzięki hojności dyrekcji marketu Kaufland zorganizowano pomoc dla uczniów najbardziej potrzebujących i paczki świąteczne. W ramach współpracy w lutym 2015 roku grupy wychowawcze wybrały się na wycieczkę do Kauflandu, gdzie mogły zwiedzić sklep , również od zaplecza. Kolejnym etapem współpracy był zorganizowany w internacie przez p. Annę Kapturkiewicz i p. Beatę Synowiec w miesiącu marcu 2015r. konkurs plastyczny pt. „ Kaufland moim marketem spożywczym”. Wychowankowie chętnie wzięli udział w konkursie, a laureaci otrzymali upominki i słodycze pozyskane od dyrekcji sklepu Kaufland. Strażacy z Komendy Powiatowej PSP w Ostródzie wzorem dla naszych wychowanków. Od października 2014 roku realizowany jest w internacie projekt zajęć profilaktycznych pt. „Służby mundurowe wzorem właściwych postaw obywatelskich.” autorstwa p. Ewy Ostrowskiej i p. Edyty Palczewskiej. Projekt ma na celu miedzy innymi kształtowanie właściwych postaw obywatelskich, zaszczepianie dyscypliny, uczciwości i patriotyzmu. Prowadzone zajęcia rozbudzają poszanowania dla prawa i porządku oraz kształtują postawę wrażliwości na krzywdę innych oraz chęć niesienia pomocy potrzebującym. Stanowią również ciekawy i aktywny sposób spędzania czasu wolnego. W tym roku szkolnym młodzież bierze udział w I etapie projektu „Grupa pożarowa”. Projektem objęci są najstarsi wychowankowie grupy IV i V, którzy poznają ogólne procedury zachowania się w razie wypadków i umiejętne ich zastosowanie w praktyce. Do tej pory chłopcy mieli możliwość udziału w praktyczno – teoretycznych spotkaniach w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ostródzie, na których zapoznali się ze specyfiką pracy i podstawowymi zadaniami oraz umiejętnościami strażaka, poznali zasady prawidłowego zachowania się w obrębie zagrożenia oraz podstawowy sprzęt ratowniczy. Przeszli naukę zasad powiadamiania służb ratowniczych o zauważonym zagrożeniu oraz udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Poza tym wychowankowie biorą udział w zajęciach sportowych, podnoszących sprawność fizyczną i kształtujących umiejętność zdrowego stylu życia. Wycieczka do Gdyni. chłopcy z grupy III pod opieką p. Anny Morawskiej i p. Joanny Maciejewskiej udali się na wycieczkę pn. „Gdynia – żeglarska stolica Polski ”. Pierwszym punktem wycieczki było zwiedzanie Centrum Nauki EXPERYMENT, gdzie chłopcy za pomocą atrakcyjnych form mieli możliwość zdobycia wiedzy na temat praw rządzących przyrodą. Następnie wszyscy udali się do Akwarium Gdyńskiego, w którym obejrzeli wodny świat i zamieszkujące go stworzenia z różnych rejonów świata. Po zwiedzaniu Akwarium wychowankowie wraz z opiekunami udali się na spacer wzdłuż Skweru Kościuszki, gdzie mogli podziwiać statki zacumowane w porcie. Wycieczkę zakończył posiłek w restauracji McDonald w Nowym Dworze Gdańskim. Wyprawa do Gdyni była bardzo udana, wszyscy dobrze się bawili, a pogoda dopisała na medal. Turniej tenisa stołowego. Po raz kolejny chętni wychowankowie internatu wzięli udział w Turnieju Tenisa Stołowego o Puchar Dyrektora ds. Wychowania i Opieki. Rozgrywki trwały od połowy listopada 2014r. pod czujnym okiem organizatorów pana Piotra Górskiego i Tomasza Urbanowicza. Zawodnicy rywalizowali ze sobą w dwóch kategoriach: dziewcząt i chłopców. Tenis stołowy jako gra dynamiczna wymaga od zawodników szybkości, doskonałej koordynacji oraz przygotowania technicznego, dlatego też rozgrywki były pasjonujące i wywołały spore emocje. Rywalizacja, pomimo iż zacięta, przebiegła w duchu poszanowania rywala i w atmosferze fair play. 21 stycznia turniej zakończyły mecze finałowe, które sędziował dyrektor ośrodka pan Tomasz Brzeski oraz wychowawca gr. VI pan Tomasz Urbanowicz. W grupie dziewcząt zwyciężyła Katarzyna Machnowska. Kolejne miejsca zajęły Patrycja Połeć i Wiktoria Rauch. W grupie chłopców I miejsce zajął Wojciech Klonowski, II – Krystian Sikorski, a III - Patryk Graf. Zdobywcom pierwszych miejsc puchary wręczyli pani wicedyrektor i dyrektor ośrodka. Wszyscy laureaci otrzymali nagrody rzeczowe, a uczestnicy słodkie upominki. Zwycięzcom serdecznie gratulujemy! Konkurs Mistrz pięknego czytania. 20 stycznia w internacie odbył się po raz kolejny konkurs „Mistrz pięknego czytania”. W pięknej śnieżnej scenerii chętni wychowankowie zaprezentowali wybrane utwory o tematyce zimowej. Dodatkową atrakcją było pojawienie się Pani Zimy, która podczas obrad jury zadawała zebranym zimowe zagadki. W tej roli wystąpiła Sandra, wolontariuszka klubu „Ośmiu”. Do zmagań w tegorocznym konkursie przystąpiło 9 uczestników, których oceniało jury w składzie: Wicedyrektor ds. Opieki i Wychowania pani Maria Jędrzejczyk, pani Alicja Sposób – opiekun klubu „Ośmiu” młodzieżowego wolontariatu w internacie ZSZ im. S. Petofi i pani Anna Głogowska kierownik Biblioteki Publicznej na zamku ostródzkim. Przy ocenie występu jury brało pod uwagę poniższe kryteria: płynność czytania, wyrazistość, kontakt z publicznością, intonację oraz poprawność czytanego tekstu. Wyłonienie zwycięscy nie było łatwe, gdyż wszyscy uczestnicy doskonale przygotowali się do występu. W kategorii dzieci do lat 14 Mistrzem pięknego czytania została Kinga Binder, II miejsce zajął Seweryn Mróz, III miejsce - Natalia Wesołowska i Ernest Nikiel. W kategorii starszych wychowanków Mistrzem pięknego czytania został Łukasz Wyrębiak, II miejsce zajął Patryk Graw, III- Sylwia Mackiewicz. Nad przebiegiem konkursu czuwały organizatorki: p. Beata Synowiec i p. Anna Morawska. Gratulujemy laureatom zwycięstwa a wszystkim uczestnikom dziękujemy za udział w konkursie. Bal karnawałowy. 19 stycznia w internacie odbył się bal karnawałowy pt. „MAGIA CYRKU ”. Tego dnia jadalnia zamieniła się w prawdziwą arenę cyrkową, przyozdobioną w różnokolorowe serpentyny, balony oraz dekoracje wykonane przez chłopców z grupy III. Karnawałową imprezę rozpoczął klaun Seweryn, który przywitał wszystkich i zaprosił do zabawy. W klimat cyrku wprowadzili nas chłopcy z gr. III wykonując piosenkę Majki Jeżowskiej ,,Cyrk wita Was”. Następnie wszystkie dzieci i młodzież mogły uczestniczyć w konkursach, zagadkach i innych atrakcjach przygotowanych przez p. Annę Morawską i p. Joannę Maciejewską. Chętni wychowankowie wzięli udział min w „Karnawałowej paradzie”, zabawie z tekstem ,,Karnawałowy bal”, ,,Balonowym ping pongu ”, ,,Słodkim celu ”, ,,Karnawałowym deserze”, ,,Złamanym sercu” i wielu innych ciekawych konkurencjach. Jak co roku wybrano też królową i króla balu. Tym razem ten zaszczytny tytuł przyznano Ewie Szałata i Ernestowi Nikiel. Para wspaniale zatańczyła pierwszy taniec i porwała do tanecznej zabawy pozostałych wychowanków. Wieczór wigilijny. Wieczór wigilijny w tradycji polskiej jest jednym z najbardziej uroczystych i wzruszających wieczorów roku. Również w internacie ten wieczór należy do wyjątkowych. Tradycyjnie wychowankowie, pracownicy i zaproszeni goście spotkali się 18 grudnia na uroczystej kolacji, aby przełamać się opłatkiem i złożyć życzenia. Był to niepowtarzalny wieczór, pachnący choinką i wigilijnymi potrawami, pełen dobrych uczuć, radości i tradycji. W świąteczny nastrój wprowadziły wszystkich Jasełka przygotowane przez wychowanków internatu i wychowawców grupy I i II oraz chór, śpiewający kolędy i pastorałki pod kierunkiem pani Marzeny Kopczyńskiej. Po występie zaproszeni goście oraz Dyrektor Placówki i Wicedyrektor ds. Wychowania i Opieki złożyli wszystkim świąteczne życzenia. Wspólne łamanie się opłatkiem rozpoczął krótką modlitwą ks. Dziekan Roman Wiśniowiecki. Wieczór wigilijny upłynął w atmosferze rodzinnego ciepła i wzajemnej życzliwości . Były płynące z głębi serca życzenia oraz wspólne śpiewanie kolęd. Dzięki wysiłkom wspaniałych pań kucharek nasi podopieczni mieli szanse spróbować tradycyjnych wigilijnych potraw: barszczu czerwonego, ryb, śledzi na kilka sposobów, pierogów, kapusty z grzybami i wielu innych smakowitych dań. Kolację zakończyło przybycie wyczekiwanego przez dzieci Mikołaja, który dzięki życzliwości przyjaciół naszego Ośrodka mógł wręczyć wszystkim wspaniałe paczki. Wieczór wróżb i magii. "Na świętego Andrzeja pannom z wróżby nadzieja." 27 listopada internacie odbył się Wieczór wróżb i magii zorganizowany przez grupę IV pod kierunkiem pani Edyty Palczewskiej i Marzeny Kopczyńskiej. Impreza rozpoczęła się zgodnie z tradycją andrzejkową od wróżby z butami, rzucania grosikiem i tańca z wylosowaną partnerką. W pięknie udekorowanej i tajemniczo oświetlonej sali wychowankowie ciekawi swojej przyszłości, imienia wybranka, zawodu, czy spełnienia marzeń korzystali z usług wróżbitów. Magiczną cześć imprezy zakończyły tańce do których przygrywał DJ Zbycho & Ruda. Andrzejkowy wieczór był dla wszystkich wychowanków wspaniałą okazją do wspólnego spędzenia czasu, w miłej i pełnej zabawy atmosferze. Obchody Światowego Dnia Rzucania Palenia Tytoniu. W ramach tegorocznych obchodów Światowego Dnia Rzucania Palenia Tytoniu 26 listopada młodzież z naszego internatu pod kierunkiem pani Anny Morawskiej, Beaty Synowiec i Marzeny Kopczyńskiej zorganizowała Happening Antynikotynowy. Zarówno w Polsce, jak i na świecie problem używania tytoniu występuje na bardzo dużą skalę. W ramach akcji profilaktycznej wystawiono spektakl pt. „Na przystanku w dzień majowy”, promujący zdrowy styl życia. Chętni wychowankowie mogli wziąć udział w quizie nt. zdrowotnych i społecznych skutków palenia tytoniu. Ponadto wszystkie grupy wychowawcze otrzymały z Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Ostródzie ulotki i materiały informujące o zgubnych skutkach palenia papierosów. Podejmowane w naszej placówce tego typu działania mają na celu zaszczepienie wśród młodych ludzi mody na niepalenie, ochronę przed zgubnymi skutkami uzależnień, a także zainteresowanie zdrowym, aktywnym stylem życia. Podsumowanie konkursu plastycznego „Ostróda – moje miasto”. 18 listopada odbyło się podsumowanie konkursu plastycznego „Ostróda – moje miasto”, zorganizowanego przez panią Ewę Ostrowską. Uczestnicy przedstawili swoje prace, przybliżając tym samym ciekawe miejsca w naszym mieście pozostałym wychowankom. Prace naszych wychowanków oceniało jury, którego przewodniczącym był zaproszony gość, miłośnik kultury lokalnej, badacz dziejów regionu, pisarz i historyk, Tadeusz Peter. Po wysłuchaniu prezentacji wyłoniono zwycięzców konkursu: Łukasz Wyrębiak i Maria Słodkowska – I miejsce, Marek Rachuba – II miejsce oraz Marcin Masiak i Krystian Sikorski – III miejsce. Pan Tadeusz Peter opowiedział lokalną legendę, przybliżył historię Ostródy i jej zabytków, a także losy budynku w którym mieści się obecnie internat placówki. Na zakończenie wręczył zwycięzcom dyplomy, nagrody oraz książkę swojego autorstwa "60 lat powojennej Ostródy" z autografem. Spotkanie to pogłębiło wiedzę naszej młodzieży o mieście i okolicy, kształtując jednocześnie w nich poczucie tożsamości z mieszkańcami Ostródy i patriotyzm lokalny. Konkurs „Znam Zasady Ruchu Drogowego. W trosce o bezpieczeństwo dzieci 6 listopada po raz kolejny w internacie został zorganizowany konkurs „Znam Zasady Ruchu Drogowego”. Zmagania uczestników poprzedziła prelekcja przeprowadzona przez przedstawiciela Straży Miejskiej w Ostródzie pana Roberta Kwiatka nt. „Bezpieczna droga do szkoły”. Wychowankowie biorący udział w konkursie zostali podzieleni na cztery zespoły, które równo walczyły o punktację. Konkurencje miały różnorodną formę, ale wszystkie dotyczyły znajomości zasad ruchu drogowego oraz numerów alarmowych i prawidłowych kontaktów ze służbami ratowniczymi. Uczestnicy rozwiązywali krzyżówki, rebusy, wykreślanki sylabowe, uzupełniali plansze z prawidłowym wyposażeniem rowerów. Zmagania naszych podopiecznych oceniało, jury w którym zasiedli zaproszeni goście: pan Robert Kwiatek i funkcjonariusz policji pan Jarosław Ławnicki. Panowie mieli duży problem z wyłonieniem I miejsca, gdyż wszyscy wychowankowie wykazali się dużą wiedzą i umiejętnościami. Ostatecznie wyłoniono zwycięskie drużyny, którym nagrody wręczyli pan dyrektor i pani wicedyrektor Placówki. Główną nagrodą będzie wyjazd do kina oraz wyjście na kręgle i pizzę, co jest ogromną zachęta dla wszystkich wychowanków do wzięcia udziału w konkursie w przyszłym roku, a tym samym przyswajania wiedzy na temat bezpieczeństwa na drodze. Koordynatorem całego przedsięwzięcia była pani Elżbieta Sarnecka i Beata Synowiec, a w przygotowaniach i prowadzeniu konkursu z pomagały panie Agnieszka Fert i Anna Kapturkiewicz. Konkurs recytatorski. 23 października odbył się w internacie konkurs recytatorski. Juri w składzie Anna Mówińska, Ewa Janicka i Małgorztaa Beczyńska oceniało występy naszych wychowanków w 2 kategoriach wiekowych młodszej i starszej. Pod uwagę wzięto opanowanie tekstu, sposób recytacji i ogólne wrażenia artystyczne. Wszyscy nasi podopieczni włożyli dużo pracy i solidnie przygotowali się do występu. Juri wyłoniło 3 najlepsze miejsca w obydwu kategoriach: Grupa młodsza: I miejsce: Sebastian Lajzer II miejsce: Karol Kołodziejski i Mateusz Niedbalski III miejsce: Kinga Binder Grupa starsza: I miejsce: Seweryn Mróz II miejsce: Krystian Sikorski III miejsce: Dariusz Pszuk Uroczysta akademia z okazji Dnia Edukacji Narodowej. 15 października 2014r. w internacie odbyła się akademia poświęcona Dniu Edukacji Narodowej. Uroczystość rozpoczął występ wychowanków przygotowany przez p. Ewę Ostrowską i p. Kamilę Fryczyńską. Deklamowano wiersze, śpiewano piosenki, nie zabrakło również humoru z „życia internatu” w postaci zabawnego skeczu. Nasi podopieczni podziękowali wszystkim wychowawcom oraz pracownikom internatu za opiekę i trud włożony w kształtowanie ich serc i umysłów. Na zakończenie wręczyli wszystkim kwiaty i własnoręcznie wykonane upominki, a przedstawiciele Samorządu Internatu nagrodzili Super Wychowawcę. W tym roku najwięcej głosów zebrała pani Ilona Krawczyk. Gratulujemy! Dyrektor Placówki i Wicedyrektor ds. Wychowania i Opieki podziękowali wszystkim pracownikom za wkład pracy oraz zaangażowanie, życząc dalszych sukcesów. Święto Pieczonego Ziemniaka. „Święto dziś ziemniaka mamy, tak więc wszystkich zapraszamy. Na konkursy i zawody, na zagadki i nagrody . Uśmiech, humor i zabawa to jest najważniejsza sprawa!” 2 października wychowankowie internatu tradycyjnie powitali nadchodzącą jesień wesołą zabawą przy ognisku. W tym roku impreza odbyła się pod hasłem „Święto pieczonego ziemniaka”, a nasi podopieczni zmagali się w wyścigach i konkursach, w których ziemniaki stanowiły motyw przewodni. Było więc celowanie ziemniakami do koszy, przenoszenie ziemniaków na drewnianych łyżkach, konkurs na odnalezienie największej ilości ukrytych ziemniaków oraz najciekawszego „ziemniaczanego cudaka”. Również wychowawcy mogli wykazać się w konkurencji na najdłuższą obierkę. Kulminacyjnym punktem było oczywiście rozpalenie ogniska prze pana Dyrektora i panią Wicedyrektor ds. Wychowania i Opieki oraz pieczenie i degustacja kiełbasek oraz ziemniaków. Ognisko było doskonałą formą aktywnie spędzonego wolnego czasu na świeżym powietrzu w miłej atmosferze przepełnionej humorem i radością. Nad przebiegiem imprezy czuwali wychowankowie grupy IV pod czujnym okiem p. Edyty Palczewskiej i p. Marzeny Kopczyńskiej. Dance Central – tańcz z przyjaciółmi. „Gdy tańczę nie mogę oceniać, nienawidzić, mogę tylko być wesoły i pełny chęci do tańca” Hans Bos W ramach zajęć integrujących społeczność internatu 30 września panie Edyta Palczewska i Marzena Kopczyńska przygotowały konkurs tańca „Dance Central – tańcz z przyjaciółmi.”. Chętni wychowankowie ramię w ramie lub w przeciwnych drużynach mogli sprawdzić swoje zdolności w specjalnie ułożonych układach tanecznych do najnowszych, znanych utworów muzycznych. Konkurs cieszył się ogromnym powodzeniem i był doskonałą zabawą, a przy okazji nauką kroków tanecznych. Chętnych do rywalizacji było wielu. Najlepsi zostali wyłonieni poprzez punktację komputerową. Ku zaskoczeniu wszystkich 3 czołowe miejsca zajęli chłopcy J I miejsce - Hubert Jaworski, II miejsce - Seweryn Mróz. III miejsce - Adam Kraśniewski. Gratulujemy! Uroczyste powitanie nowych wychowanków. Tradycją naszego internatu jest uroczyste włączanie nowych wychowanków do społeczności Placówki. W czwartek, 25 września, odbyły się „Pirackie otrzęsiny”. Tegoroczna impreza przeniosła nas na wyspę piratów, którą włada Król Czarnobrody. Aby zostać pełnoprawnymi mieszkańcami wyspy nowi wychowankowie musieli przejść kilka niezwykłych prób, jakie przygotował im Król i reszta piratów. Było szukanie skarbów, malowanie twarzy, tańce, konkurencje sprawnościowe oraz próba kreatywności przy tworzeniu pirackiego stroju. Wszyscy odważnie udowodnili, że zasługują, by wstąpić w mury naszego internatu i dostąpili zaszczytu pasowania na Wychowanka przez pana Dyrektora oraz panią Wicedyrektor ds. Wychowania i Opieki. Otrzęsiny były wspaniałą formą integracji wychowanków. Zabawy z dużą dozą humoru sprzyjały tworzeniu się pozytywnych relacji miedzy wszystkimi mieszkańcami. nad przebiegiem iprezy czuwały organizatorki: Krawczyk i p. Ilona Cherkowska. "Już wakacje są za nami, szybko zbiegły letnie dni. Jesień staje przed oknami, jesień puka już do drzwi. Znowu cię witamy, szkoło, bo nauki nigdy dość. W internacie jest wesoło i ciekawych rzeczy moc." Napisała: Edyta P.
Ponad 70 wolnych dni w szkołach, 54 dni urlopu rodziców. Zorganizowanie wakacji dzieciom w wieku szkolnym to dla rodziców wyższa już wczesną wiosną dostaje bólu głowy na myśl o wakacjach. Ma trzech synów w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, więc zaplanowanie opieki nad nimi w lecie to doprawdy wyższa i jej mąż biorą na zmianę trochę wolnego, wyjeżdżają razem na dwa tygodnie, a przez resztę czasu kombinują. Szukają sensownych i bezpiecznych półkolonii, które ich nie zrujnują, wysyłają najstarszego syna na obóz harcerski, wynajmują opiekunkę i oczywiście proszą o pomoc dziadków. Tylko że ci ostatni, wykończeni zajmowaniem się wnukami przez cały rok szkolny, umiarkowanie mają ochotę i siły opiekować się nimi jeszcze w wakacje (lekcje starszych chłopców w szkole trwają do godziny 13, a rodzice wracają z pracy najwcześniej o 17, więc dziadkowie bardzo dużo im pomagają).Dziura w kalendarzuW takiej samej sytuacji jak Agnieszka i jej mąż jest większość pracujących rodziców. Tylko że nie wszyscy mają rodziców na emeryturze, którzy mogą się zająć ich dziećmi. Przykładowo, w roku szkolnym 2018/2019 uczniowie mieli poza weekendami w sumie 71 dni wolnego (oprócz 10-tygodniowych wakacji i dwutygodniowych ferii nie poszli do szkoły jeszcze przez 11 dni, np. 2 maja, w piątek po Bożym Ciele). A zsumowane urlopy rodziców to 52 dni plus dwa dni opieki nad dziećmi. Nawet gdyby nigdy nie brali urlopu w te same dni, zostaje im prawie 20-dniowa wie nauczycielZnany bloger Zuch, czyli Maciej Mazurek, zamieścił na blogu wpis swojej żony Karoliny na temat wakacji. Pani Zuchowa uważa, że szkolne wakacje są za długie. To tym ciekawsze, że sama jest problemów, które doskonale znają rodzice – jak np. rozziew między długością szkolnych wakacji a długością urlopów rodziców, marna oferta zajęć wakacyjnych organizowanych przez samorządy i kosztowna, a często równie mizerna oferta prywatnych firm – Karolina Mazurek wypunktowała problemy, o których wie mało kto poza amnezjaDzieci, które przez dwa miesiące nie chodzą do szkoły, zdążą przez ten czas zaskakująco dużo zapomnieć. Pierwsze dni, a czasem nawet tygodnie każdego roku szkolnego są przeznaczone na przypomnienie tego, co uleciało dzieciakom z głów podczas wakacji. Z amerykańskich badań wynika, że letnia amnezja najbardziej dotyka dzieci z najuboższych rodzin. Zamożniejsze dzieciaki wyjeżdżają latem na obozy językowe, zwiedzają muzea, odwiedzają inne kraje; biedniejsze spędzają wakacje na podwórku albo przed gazeta „The Economist” zwraca uwagę również na to, że długie wakacje mocniej uderzają po kieszeniach uboższe rodziny. Te, które w roku szkolnym dostają pomoc socjalną, np. dofinansowanie do posiłków dla dzieci albo do zajęć pozalekcyjnych, latem nie mają tego wsparcia. Zapewnienie opieki dzieciom przez długie wakacje to też dla nich znacznie większy wysiłek także:Jakie wakacje są inwestycją w lepszą przyszłość?Pracowita jesieńNauczycielka zauważyła też, że dzieciaki po rozpoczęciu roku mają najbliższe wolne dopiero pod koniec grudnia. Poziom skupienia pod koniec tego czteromiesięcznego okresu jest bardzo niski. Równie kiepsko jest w Mazurek zaproponowała rozwiązanie, które od lat stosowane jest np. w Niemczech i Wielkiej Brytanii, czyli krótsze wakacje i kilka jedno-, dwutygodniowych przerw w ciągu roku. Jej zdaniem szkoły powinny też organizować więcej zajęć „nieławkowych”, takich jak wycieczki, projekty i zajęcia na świeżym rodzicówSama mam troje dzieci. Na szczęście mogę pracować w domu, ale szczerze się dziwię, że sprawa długich wakacji dla dzieci i krótkich urlopów rodziców nie wywołała do tej pory masowych protestów. Wielki problem to też sposób wykorzystania czasu w szkole. Pod koniec każdego semestru, kiedy oceny są już wystawione, kończy się też nauka. Tylko że oceny są wystawiane trzy tygodnie (!) przed końcem semestru. Czy naprawdę oceny potrzebują aż tyle czasu, żeby – cytując klasyka – „jak figa się ucukrować, jak tytuń uleżeć”? Pół biedy, jeśli dzieci sprzątają wtedy szkołę albo bawią się na dworze. Niestety, często kończy się na oglądaniu jeśli chodzi o skrócenie wakacji, warto by pomyśleć również o ich przesunięciu. W naszym klimacie czerwiec to już zwykle środek lata, natomiast od połowy sierpnia robi się chłodniej, a dni są wyraźnie krótsze. Wakacje mogłyby się zatem zaczynać w czerwcu, a kończyć się w połowie sierpnia. Tak jak to było na początku lat jest pewne. Karolina Mazurek miała rację, pisząc, że wszyscy narzekają na wakacje, ale nikt nic z tym nie robi. I że najwyższa pora, żeby to także:Czy wasze dzieci też bardzo urosły w wakacje? Naukowcy wyjaśniają, dlaczego!
Poeta, człowiek, który wie wszystko, anioł sceniczny. Ale także zajęty sobą i zmagający się z demonami neurotyk. Jaki był Jonasz Kofta? PANI: W tym roku minęła 33. rocznica śmierci pana ojca. To pan odebrał telefon z dramatyczną informacją o wypadku w klubie SPATiF-u, gdzie Jonasz Kofta zakrztusił się podczas obiadu i w konsekwencji nieprzytomny trafił do KOFTA: To był przełom stycznia i lutego 1988 roku. Czas ogólnie dość nieprzyjemny. Miałem 14 lat i fatalistyczny stosunek do tego, co dzieje się z ojcem. Jonasz pisał sobie kronikę nadchodzącej śmierci. W jakimś sensie przygotowywał się do niej. Widać to po tym, co pisał i jak żył przez ostatnie dwa lata. Historia wypadku w SPATiF-ie jest mroczna i dziwna. Zmieniła się w anegdotę, choć tak naprawdę jej kluczowych elementów nigdy nie udało się potwierdzić. Nie ma świadków. Był tam tłum ludzi, ale nikt niczego nie w szpitalu dawali nadzieję?Mówili po prostu „czekamy”. Jak rozumiem, chodziło o moment, kiedy wyłączą podtrzymujące życie maszyny. Sytuację mógł zmienić jedynie cud, a te, jak wiadomo, zdarzają się rzadko. Nie byłem w stanie myśleć w kategoriach nadziei. W ten sposób dosyć wcześnie dotarła do mnie nieprzyjemna wiedza o życiu, pozbawiająca zbędnych złudzeń na przyszłość. Często wspomina pan ojca?Lubimy o nim rozmawiać z mamą. Ostatnio wspominaliśmy jego chłopięcą spontaniczność. Kiedy podjął jakąś decyzję, czuł potrzebę, żeby ją natychmiast zrealizować. Wpadał na pomysł, że pojedzie z kolegą nad morze, i od razu wsiadali do pociągu. Mnie też zdarzały się takie spontaniczne pomysły, ale zawsze miałem podejrzenie, że robię coś głupiego. Wszystko z powodu samokontroli, której Jonasz był całkowicie pozbawiony. Zachcianki-impulsy sprawiały, że nie trzymały się go pieniądze. Przykład – skoro wybieramy się na wakacje do Zakopanego, polećmy samolotem do Krakowa, a z Balic na Krupówki – Kofta wspomina, że nie można było mu powiedzieć, że ma na sobie coś ładnego. Od razu zdejmował i oddawał. Nie chodziło więc tylko o własne zadowolenie, ale też o przyjemność robienia przyjemności lubił się czuć jak czarodziej, który coś fajnego wyciąga z kapelusza. Miał w sobie coś z dorosłego dziecka. Przepadał na przykład za graniem na wyścigach konnych, ale po to, żeby się emocjonować, a nie dla wygranych. Wyścigi były wtedy jedynym miejscem w Warszawie, gdzie legalnie można było się oddać hazardowi. Śmietanka towarzyska się tam zbierała i kolegowała z podejrzanym elementem. Bywałem tam w towarzystwie taty i typków w skórzanych kurtkach. Człowiek bez odrobiny dziecka w sobie jest skazany na smutne życie. Jonasz miał go w sobie sporo – to jeden z kluczy do jego poezji. Kiedy ukazała się pierwsza biografia Jonasza „Jego portret” Piotra Derlatki, znalazł pan tam coś, czego pan o ojcu nie wiedział?W trakcie pisania autor informował nas o różnych odkryciach. Wiele z nich uznałem wtedy za ciekawe i zaskakujące. Na przykład to, że ojciec tak wcześnie przepowiedział sobie karierę – w wieku 16 czy 17 lat wiedział, że chce być artystą. Ja, będąc nastolatkiem, nie wiedziałem o sobie kompletnie nic. Jonaszowi może ułatwiło wybór to, że w 1955 roku rozpoczął naukę w liceum plastycznym w Poznaniu, które stanowiło enklawę koloru w bardzo mało kolorowych czasach. Był wtedy zagubionym młodym człowiekiem przerzucanym między rodzicami, którzy się rozstali, i jak rozumiem, mającym poczucie, że nie jest kochany i nie ma domu. Ta szkoła stworzyła mu doskonałe warunki do rozwoju. Dowiedział się, kim jest, kim chce być, i dostał solidną porcję akceptacji, która była mu w życiu bardzo zaskoczenia?To, że jako młody człowiek pisywał listy. Autor biografii dotarł do pierwszej wielkiej miłości Jonasza i jego wspaniałych listów do niej. Natomiast ja dostałem od niego w życiu dwie pocztówki. Wprawdzie w latach 70. i 80. jeszcze pisało się listy. Sam w czasach przed komputerowych dużo ich pisałem i lubiłem to, ale Jonasz widocznie wyczerpał się w tym zakresie w młodości. W książce znalazły się informacje o wielu naszych dalekich przodkach, o których nie miałem zielonego pojęcia. Żyłem w przekonaniu, że te dokumenty spłonęły w czasie wojny. Jak się okazało, myliłem się. Teraz wiem, że pochodzę z rodziny kupców żelaznych, właścicieli ubojni oraz inżynierów. Ta myśl jest zabawna i niepokojąca jednocześnie. Nie wiedziałem też, że Jonasz w pierwszych latach kariery kabaretowej z powodu paraliżującej tremy bał się występować. Koledzy musieli go wypychać na scenę. W mojej pamięci to już był anioł sceniczny, z tym esprit, którego nie można się nauczyć. Stał się nim mimo ograniczeń – nie miał nadzwyczajnej dykcji ani wybitnego słuchu. Uświadomiłem sobie też, że nigdy nie widziałem Jonasza na scenie na żywo. Jest to dziwne, ale nie aż tak, jak mogłoby się wydawać. Lata 80. nie były dobrym czasem w jego życiu. Mało występował, najczęściej to były chałtury poza Warszawą. Takich sukcesów jak przez całe lata 70. już nie odnosił. Poza tym myślę, że nie miał szczęścia…Co to znaczy?Zbiegły się w jego życiu niekorzystne okoliczności. Najpierw ciężka choroba, nowotwór ślinianki pokonany dużym kosztem zdrowotnym. Leczenie wprawdzie uratowało mu życie, ale skazało go na chorobę popromienną. Oprócz wyciętych węzłów chłonnych i ślinianek, miał spaloną skórę z jednej strony twarzy. Dla artysty występującego na scenie to dramat. Dodatkowo był to czas rewolucji rockowej. Popularne zespoły nie stawiały na artyzm, a estetyka rockowo-punkowa podkreślała niedoskonałość, a nawet brak umiejętności. Co mi się zawsze podobało, ale Jonaszowi nie. Żałuję, że nie zdążyłem się z nim o to pokłócić. W latach 80. nawet festiwale, które wcześniej były wielkimi spektaklami, stawały się z wolna synonimem obciachu. To go męczyło, szukał dróg ucieczki. Oprócz artystycznych były też inne formy eskapizmu, jak alkohol. W latach 80. nawet festiwale, które wcześniej były wielkimi spektaklami, stawały się z wolna synonimem obciachu. To go męczyło, szukał dróg ucieczki. Oprócz artystycznych były też inne formy eskapizmu, jak alkohol. Alkohol pojawił się w jego życiu wcześnie…Pierwszy raz na odwyk alkoholowy trafił w wieku 18 lat. Potem przez jakiś czas nie pił. I znowu zaczął. Jego relacja z alkoholem rozwijała się falami. Pił wtedy, kiedy mu było źle. W związku z tym po wydarzeniach 1968 roku, które, jak sadzę, mocno go zdołowały, pił strasznie. Jego ojciec odchodził od zmysłów. A potem przez całe lata 70., kiedy miał się dobrze i odnosił sukcesy, nie pił w ogóle. Gdy pod koniec lat 70. zaczął znowu, to jeszcze nie było niebezpieczne. W każdym razie jemu wydawało się, że nad tym panuje. Osoby z chorobą alkoholową miewają tego rodzaju iluzje. A potem zachorował i jak wypisano go ze szpitala po naświetlaniach, prawdopodobnie uznał, że choroba w każdej chwili może wrócić. I że już nie ma żadnego powodu, żeby się kontrolować. Wiem też z relacji jego znajomych i przyjaciół, że miał poczucie winy. Męczyło go, że nie dba o rodzinę, zawodzi jako ojciec i mąż. Nie wiedział, jak się wydostać z tej matni, a inni nie wiedzieli, jak mu pomóc. Wtedy nawet słowa „depresja” się nie używało, nie mówiąc już o wiedzy, jak pomagać osobom nią dotkniętym. W przypadku Jonasza wszyscy skupiali się na chorobie alkoholowej, a tymczasem, moim zdaniem, ona była wtórna wobec jego depresyjnych leczył się?Chodził do psychiatry, jadł psychotropy, ale bez jakiegoś racjonalnego planu, bez właściwej diagnozy. Stan Jonasza widać doskonale w tym, co pisał. Wtedy zaczął budować wokół siebie czarną legendę. To, co pisał, jest depresyjne i mroczne. O uciekaniu, ciemności, śmierci… Powoli zamykał się we własnym go pan pamięta ze swojego dzieciństwa?Jonasz obłożony książkami. Bo czytał wiele książek naraz. Nie był wybrednym czytelnikiem – pochłaniał to, co mu wpadło w ręce. Absolutnie wszystko go interesowało. To taki stan, w którym, jeśli pod ręką nie ma książki, czyta się etykiety na słoikach, napisy na papierosach i skład pasztetu podlaskiego. Oboje z mamą zarazili mnie miłością do literatury. Taką na śmierć i życie. Nauczyłem się czytać i pisać, gdy miałem cztery lata. Na początku pisałem cyrylicą – byłem dumnym posiadaczem rosyjskiej książeczki z bajkami i te litery podobały mi się bardziej niż alfabet łaciński. W końcu musieli mi przerywać czytanie i zaganiać do spania oraz chować przede mną książki niewłaściwe, które i tak znajdowałem. „Sztukę kochania”, „Seks partnerski”, „Raz w roku w Skiroławkach” czy „Żywoty pań swawolnych” znałem, ale nic z nich nie czułym ojcem? Wiersz, który napisał z okazji pana narodzin, jest pełen się mną opiekował, kiedy byłem bardzo mały. To on był od kąpania, przewijania… Dość nietypowe jak na tamte czasy. Później miał bardziej tradycyjny pomysł na bycie ojcem – jego rolą było zarabianie pieniędzy. I rzadko wychodził poza ten schemat. Miał momenty, kiedy przypominał sobie, że powinien być ojcem, i próbował być stanowczy. Zaczynał się wtedy interesować, do której klasy chodzę… (śmiech) Albo kiedy zasiedziałem się u kolegi na osiedlu, szedł mnie zgarnąć. Zbliżał się zamaszystym krokiem wściekły, że został oderwany od ważnych spraw. Już podchodził do mnie, żeby mnie zbesztać, nabierał powietrza i… rezygnował. To mnie śmieszyło. Ojcowie kolegów też nie byli zbyt czuli i nie poświęcali dzieciom zbyt wiele uwagi. A ja byłem na dodatek dzieckiem artysty wędrownego, którego często nie było, a kiedy był, odsypiał noce, podczas których był człowiekiem renesansu…Niektóre rzeczy robił znakomicie, ale bywał też zabawnie bezradny. Jego polszczyzna była doskonała, na leśmianowsko-tuwimowskim najwyższym poziomie. Malował, choć uważam, że poetą był lepszym niż malarzem. Nie rozwinął tej umiejętności może dlatego, że był tego świadomy. Kiedy po liceum zdawał na ASP, w polskiej sztuce wciąż dominował jeden kierunek malarstwa – kapizm, który okazał się dość banalny. Myślę, że to mu się nie podobało. Potem poznał i przyjaźnił się z wybitnymi twórcami, jak Jerzy Duda-Gracz czy Waldemar Świerzy. Powrócił do malowania w latach 80., gdy szukał formy wyrazu dla swoich czarnych emocji. Nie wiadomo, jak jego sztuka by się rozwinęła, gdyby dostał od losu więcej umiejętności nie posiadał?Nie umiał pisać na maszynie, nie prowadził samochodu, śrubek nawet nie próbował przykręcać. Tak zwane męskie umiejętności były mu obce. I nie miał z tym problemu. Co też jest ciekawe, bo w tamtych czasach wymagano od mężczyzn, żeby mieścili się w wyciosanym siekierą męskim wzorcu. Planowanie i organizacja nie były jego mocną stroną. Dowód osobisty wyrobił dopiero, gdy miał 29 lat. Wtedy wszyscy używali kalendarzy. Zachował się kalendarz Jonasza z 1970 roku, ambitnie prowadzony do połowy był ze swojej fotograficznej talent w naszej sytuacji cywilizacyjnej nie ma już znaczenia. Dzisiaj możemy pomóc pamięci, korzystając z zasobów sieci. To powoduje, że nie musimy zapamiętywać. W czasach Jonaszowych zdarzali się ludzie z nadzwyczajną pamięcią. Współcześnie ostatnim takim człowiekiem jest Jan Gondowicz, encyklopedysta, pisarz i publicysta. Ostatni polihistor, czyli człowiek, który wie wszystko. Do tego lepszy od Google’a, bo z poczuciem humoru. Jonasz też wiedział wszystko i lubił się tym popisywać. Chciał uchodzić za najmądrzejszego w pomieszczeniu. Jonasz wiedział wszystko i lubił się tym popisywać. Chciał uchodzić za najmądrzejszego wpomieszczeniu. Potrzebował publiczności?Zdecydowanie. To się czasami bardzo przydawało. Koledzy traktowali Jonasza jak ostatnią deskę ratunku w urzędzie cenzury, gdzie kontrolowano teksty kabaretowe. Potrafił skomplikowaną, erudycyjną wypowiedzią, jakkolwiek pozbawioną sensu, zrobić cenzorowi wodę z mózgu. Mnie to trudno zrozumieć – jestem człowiekiem o prywatnym usposobieniu i każde zgromadzenie ludzkie jest dla mnie za duże. Słabo się nadaję na człowieka o znanym nazwisku. Gdy mnie filmują, zaczynam się pocić, drapać i przestaję myśleć. W sytuacjach oficjalnych, kiedy trzeba zabawiać publiczność, tracę kontenans. Ale mam – jak słyszałem – podobny do Jonasza głos oraz podobnie chodzę i gestykuluję. Jestem mocniej zbudowany. Mógłbym go na rękach nosić – był słusznego wzrostu, lecz szczupły. Stefan Friedmann mówi, że Jonasz mógł jedynie żałować, że nie jest wysokim ich poczucie humoru. Jonasz był najlepszy w żartach sytuacyjnych. To pokazuje anegdota o jego wizycie u lekarza, kiedy dowiedział się, że ma nieżyt żołądka. Zawołał wtedy: „Jak nieżyt, jak Żyd”. Mama natomiast jest anegdotystką, zbiera historie i pięknie je opowiada. Mam trochę jednej i drugiej umiejętności. Ale trudno ich używać na co dzień, dzisiaj ludzie mają przytłumione poczucie humoru i słabo rozumieją ironię. Podobnie jak Jonasz realizuję się w małych formach – gdy coś zaczynam pisać, to mi się szybko kończy. Ale ojciec porywał się na dłuższe twórczość dramatopisarska pozostaje niedoceniona. Znowu zabrakło szczęścia. Bo „Wojna chłopska” to naprawdę niezła sztuka. Dramatów, które Jonasz napisał sam, nie ma tak wiele – musical „Oko”, wspomniana „Wojna chłopska”, nigdy niewystawiana sztuka „Wątroba faraona” i utwór słowno-muzyczny „Historia żołnierza”. Wszystko inne pisał z kimś. Do większej formy potrzebował kogoś do Stefan Friedmann, z którym tworzył „Dialogi na cztery nogi” czy „Fachowców”. Potrzebował sparingpartnera: kogoś, kto go przytrzyma przy pracy i będzie publicznością?Bardzo prawdopodobne, że tak właśnie było. Chociaż warto dodać, że w tych audycjach ich spontaniczność jest wypracowana. To nie improwizacja, ale kontrolowana literacka robota. Niczego podobnego w Polsce nie napisano. Te słuchowiska są unikatowe, oparte na surrealistycznym purnonsensie, który potem Polacy dostali dopiero od Monty Pythona. Dzisiaj nie mamy rdzennej kultury humoru, co nie oznacza, że humoru nie ma – wystarczy zajrzeć do mediów społecznościowych. Do tego do konsumpcji współczesnej kultury trzeba znać angielski. Wtedy to dopiero ma to nie było niezbędne…Jonasz nie znał żadnego innego języka, choć wydawało mu się, że zna. Tylko Ireneusz Iredyński mówił gorzej po angielsku niż on. Ojciec miał doskonałą pamięć, więc łatwo przychodziło mu udawanie, że język obcy zna. Lubił wrzucać do piosenek makaronizmy – tu coś z rosyjskiego, tu z francuskiego, tam z angielskiego, łaciny czy włoskiego. To ciekawe, że jedni ludzie mają talent lingwistyczny, inni nie mają, a jeszcze inni potrafią udawać, że go posiadają. Większość ludzi, którzy go znali, nie miała pojęcia, że Jonasz nie zna języków, którymi się posługuje w zamknięty w szufladzie z napisem „estradowiec”. Brakuje powszechnej świadomości, że był niezwykłym to powszechne zjawisko. Dlatego tak bardzo ucieszyłem się z Nagrody Nobla dla Boba Dylana. Pomyślałem wtedy, że to wyróżnienie dla wszystkich, którzy przez lata uchodzili za tekściarzy, czyli poetów drugiej kategorii. Jonasz, podobnie jak Dylan, miał tę rzadką cechę, że potrafił pisać dla wszystkich. Był zrozumiały dla odbiorców, którzy na co dzień z poezją nie obcują, a jednocześnie nie spłycał w tym celu przekazu. To maestria językowa. Bo pisać trudną poezję jest łatwo – wiem po sobie. W XX wieku nie mamy wielu poetów z taką łatwością zejścia na poziom odbiorcy i mówienia rzeczy skomplikowanych. Tak pisali Tuwim, Gałczyński, Szymborska… Już Leśmian jest za trudny dla przeciętnych użytkowników języka polskiego. Jonasz nie znał żadnego innego języka, choć wydawało mu się, że zna. Tylko Ireneusz Iredyński mówił gorzej po angielsku niż on. Ojciec miał doskonałą pamięć, więc łatwo przychodziło mu udawanie, że język obcy zna. Czy Jonasz zdawał sobie z tego sprawę?Nie wiem. Ale kiedy mówił o sobie, że jest tekściarzem, to była raczej możemy się też tego dowiedzieć z wywiadów, których sam w tych wywiadach od rzeczy, mądrzy się, zasłania słowami. Prasa w PRL-u była czymś innym – zazwyczaj stanowiła część aparatu opresji, a przeważnie była sztywna i koturnowa. Jonasz się tak najeżał, że zza kolców nie dało się nic zobaczyć. W każdym razie ja nie znam faceta, który się wypowiada w tych mając niecałe 46 lat…Był jeszcze młodym facetem. Uświadomiłem to sobie, kiedy sam stałem się dojrzały. Dzisiaj jestem od niego starszy. Byłem 14-latkiem, kiedy zmarł, i nasze kontakty dopiero mogły stać się partnerskie. Wielu ważnych rozmów nawet nie pan odpowiedzi na te niezadane pytania w jego wierszach?Im jestem starszy, tym więcej rozumiem z jego twórczości i wyborów życiowych. Tych dobrych i tych niedobrych. Rozumiem, więc nie mam mu za złe. Jego się nie dało nie lubić. Nawet jak robił Kofta (1942–1988) - poeta, dramaturg, satyryk, piosenkarz i malarz. Urodził się na Wołyniu w rodzinie żydowskiej. Najpierw mieszkał we Wrocławiu i w Katowicach, gdzie jego ojciec zakładał rozgłośnie radiowe. Potem w Poznaniu, tam też uczęszczał do Liceum Plastycznego im. Piotra Potworowskiego. Studiował na ASP w Warszawie. Występował w kabaretach Hybrydy i Pod Egidą. Nagrywał audycje dla radiowej Trójki. Jest autorem wielu znanych piosenek, „Jej portret”, „Pamiętajcie o ogrodach”, „Autobusy zapłakane deszczem”.Piotr Kofta - syn Jagi i Jonasza Koftów. Urodził się w 1973 roku. Z wykształcenia socjolog. Dziennikarz, krytyk literacki, pisarz. Autor książek „Bura małpa” i „Piękne wieczory”.
„Mamo, kup mi tę ciupagę!”. Wakacje to czas, gdy umysł dziecka jest „atakowany” przez marketingowców, jak nigdy. A może to wykorzystać na… wakacyjne kieszonkowe?Wakacje – czas, w którym dzieci są wystawione tak, jak nigdy na ekspansję marketingowców – to idealny moment na to, by młody umysł szybko nauczył się takich pojęć, jak: wartość pieniądza, kumulowanie oszczędności, potrzeba, zachcianka, pożyczka, opłacalność „inwestycji”… Wakacyjne kieszonkowe i edukacja wyniesiona z niego – to może być najcenniejsza pamiątka z tegorocznego urlopuKoronawirus nie ustępuje, ale – wbrew przewidywaniom – nie przeszkadza nam w tłumnym odwiedzaniu najpopularniejszych krajowych kurortów. Obawy przed zagranicznymi wycieczkami, tylko napędzają rodzimą turystykę, co najpewniej bardzo pozytywnie przełoży się na finanse właścicieli pensjonatów oraz hoteli w górach i nad morzem. A to z kolei napędzi zyski handlarzom pamiątkami. W Kołobrzegu czy Zakopanem nie da się przejść więcej niż 50 kroków bez ryzyka natknięcia się na budkę z kolorowymi gadżetami i wakacyjnymi również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Gadżety te mają zwykle dwie nieodłączne cechy: nienaturalnie wysoka cena oraz umiarkowana (oględnie pisząc) przydatność w życiu codziennym. A mimo to, ku uciesze sklepikarzy, sprzedają się jak świeże bułeczki. Nie żebyśmy chcieli się z tego śmiać. Sami jesteśmy „ofiarami” tej brutalnej rzeczywistości wakacyjnej. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie kupił sobie magnesu na lodówkę w kształcie otwieracza do piwa, z napisem „Międzyzdroje”.Na wakacjach wydawanie pieniędzy przychodzi łatwiej – to żadna nowość. Aura mentalnego wypoczynku, niemyślenia o problemach, odsuwania trudnych spraw na „po urlopie” sprzyja finansowej beztrosce. Poziom naszej „bezbronności” zwiększa też fakt, że w wielu przypadkach celem „ofensywy” drobnych handlowców są nasze mamy twardych danych o tym, jaka część spontanicznych wydatków wakacyjnych (po odjęciu tych noclegowych i jedzeniowych) to te na rzecz dzieci, ale kto wie, czy nie większość. Większość tych wszystkich kolorowych, chińskich zabawek wystawionych na straganach ma za zadanie wzbudzenie chęci ich posiadania właśnie wśród najmłodszych. Potem już idzie łatwo: „Tato, kup tego kotka!”, a tato wyciąga trzy dychy i kupuje. „Przecież nie będę dziecku żałował”Wydawanie pieniędzy rodziców jest przyjemne. Dlatego wakacje to idealny czas na edukację finansową dzieckaTrudno obwiniać dzieci o chęć posiadania coraz to nowych gadżetów. Ale efekt jest zazwyczaj taki, że prędzej czy później pojawiają się frustracje i napięcia. Każda kolejna wydana złotówka na maskotkę – delfina, kulkę z automatu, czy ósmą ciupagę do kolekcji, powoduje u rodzica dyskomfort, a u dziecka apetyt na więcej. W końcu wydawanie pieniędzy rodziców to całkiem przyjemna powrocie do domu część z tych „skarbów” nawet nie zostaje wypakowana z walizki, a reszta znika gdzieś w czeluściach pudełek z zabawkami i nigdy więcej niej jest użyta. Jedynym trwałym efektem tych wydarzeń jest powiększenie dziury w domowym budżecie powakacyjnym. Bywa, że o kilkaset złotych, co jest kwotą nie do zatem zrobić, żeby nie przywozić z każdego urlopu sterty niepotrzebnych pamiątek, będących efektem marketingowej ofensywy działającej na nasze dzieci? Powiecie: jako miejsce wypoczynku wybierać odludzia bez straganów, szukać tras spacerowych poza promenadami. Ale można też po prostu podejść do tematu edukacyjnie i spowodować, że problem rozwiąże się najmłodszych lat warto przyzwyczajać dzieci do posiadania własnej gotówki i eksperymentowania z nią po swojemu. Takie „lekcje” przyjęte przez dziecko w wieku 6-8 lat pozostają w głowie na całe życie, a przy okazji dają satysfakcję i wymierne korzyści rodzicom. Wakacje są idealnym momentem na tego typu edukacyjne poczynania, bo po pierwsze: w tym czasie wszystkie naturalne pokusy konsumpcyjne w świecie dzieci się intensyfikują, a po drugie – rodzice mają więcej czasu, by edukację nie tylko zacząć, ale też nią „zarządzać”. Wakacyjne kieszonkowe to może być strzał w też: Revolut, najpopularniejsza w Polsce pozabankowa aplikacja finansowa, idzie po dzieci. Cieszyć się czy bać?Czytaj też: Czy bankowa aplikacja mobilna to dobry pomysł na Dzień Dziecka? Bank Pekao odpala PeoPay KIDSWakacyjny budżet malucha, czyli… kieszonkowe nad morzemW czasie wakacji warto umówić się z takim 6-latkiem (ale i ze starszym dzieckiem można), że będzie codziennie dostawał 10-20 zł do wydania według własnego uznania. Dziecko jest przeszczęśliwe, przynajmniej na początku, A potem? Potem to już dzieją się edukacyjne cuda. Młody umysł musi szybko nauczyć się takich pojęć jak: wartość pieniądza, kumulowanie oszczędności, potrzeba, zachcianka, pożyczka, opłacalność „inwestycji” rodzic? Rodzic jedyne co musi, to być konsekwentnym, choć to oczywiście też nie jest takie łatwe. Tym niemniej w ciągu tygodnia lub dwóch można przetrenować „na żywo” wszystkie błędy „konsumpcjonizmu”. Dziecko zdąży w tym czasie zbankrutować, dostać finansowe „drugie życie” i sprawdzić na własnej skórze, że oszczędzanie ma sens. 14 dni x 10 zł = 140 zł. Na taki dodatkowy wydatek muszą się przygotować dorośli (lub 280 zł, jeśli codzienne kieszonkowe wynosi 20 zł) i taka jest cena bezcennego doświadczenia dla założeniu, że posiłki i obowiązkowe lody raz dziennie i tak fundują rodzice, to można przyjąć, że maluch ma całkiem pokaźny budżet do przeznaczenia wyłącznie na swoje potrzeby. Nie może go jednak wykorzystać w pierwszy dzień, więc musi się nauczyć odraczania przyjemności. Jeśli chce sobie kupić coś drogiego, musi codziennie oszczędzać małe kwoty. To z kolei zmusza go do analizy, czy kolejny zakup jest absolutnie niezbędny, czy może warto go odpuścić. Takich rozterek nie ma, jeśli wydaje pieniądze swoich rodzic widzi, że dziecku pieniądz szybko się „rozchodzi”, może wdrożyć zabawę w rodzinny „bank”. Jak to może wyglądać? Wystarczy powiedzieć dziecku: „To, czego nie wydasz dziś ze swojego wakacyjnego kieszonkowego, możesz zdeponować u mnie, a jutro dostaniesz złotówkę więcej. A pojutrze już cztery złote więcej. A za trzy dni… I tak dalej. Dziecko, jeśli umie liczyć, szybko dojdzie do wniosku, że zarządzanie pieniędzmi nie polega wyłącznie na ich wydawaniu, ale też na szukaniu okazji, by je takich wakacji może być dwojaki. Pierwszy scenariusz jest taki, że dziecko kupi sobie kilka niepotrzebnych rzeczy i wyda wszystko, co „zarobiło”. Drugi, że dziecko tak skupi się na oszczędzaniu i analizie wydatków, że większość pieniędzy przywiezie do domu. I wtedy należy mu się potężna nagroda, biorąc pod uwagę jak gigantycznej presji marketingowej był w każdym momencie poddawany młody, niedoświadczony przecież też: Wygodniej się nie da? Kieszonkowe wypłacane dziecku przez… BLIKCzytaj też: Konto w banku, bankowa aplikacja mobilna i karta płatnicza, czy… pachnąca gotówka wypłacana do ręki? Naukowcy mówią, że dziecko musi „czuć piniądz”Praca u podstaw, czyli jak sprawić, żeby w twojej rodzinie pieniądze nie były tematem tabuJak w każdej dziedzinie jednak, także w finansowej edukacji dzieci, kluczem do sukcesu są: konsekwencja i systematyczność. Jeśli na co dzień rodzic nie będzie podejmował żadnych działań, to taki jednorazowy wakacyjny zryw może się okazać niewystarczający. Edukacja finansowa to towar deficytowy w naszym systemie szkolnictwa. Uczymy dzieci o rozmnażaniu pierwotniaków, analizujemy wspólnie co na myśli miał autor wiersza, każemy wykuć na pamięć głębokości jezior i oceanów, a nie dbamy o ich praktyczne przygotowanie do życia w świecie rodzica spada zatem obowiązek podjęcia takich działań, żeby dzieci wyrosły na świadomych konsumentów, którzy będą trzymać się z daleka od kredytów-„chwilówek”. Jak się za to zabrać? To temat na osobny, obszerny artykuł, a może nawet i książkę, ale zasygnalizujemy dziś kilka podstawowych elementów, które warto wdrożyć od najmłodszych to nie jest temat tabu. Trzeba w domu otwarcie o nich rozmawiać, odpowiadać na pytania, podpowiadać, analizować, doradzać. Nie ma co chronić dziecka przed „okrutnym, materialistycznym światem”, prędzej czy później i tak się z nim zmierzy, więc lepiej, żeby było odpowiednio to bardzo dobra metoda na praktyczną naukę gospodarowania swoim budżetem od najmłodszych lat. Trzeba jedynie ustalić rozsądne zasady, żeby uniknąć problemu roszczeniowej edukacyjne. Nie ma ich zbyt wiele, ale można znaleźć wartościowe pozycje dopasowane do każdego wieku. Moment, gdy 7-letnia córka pyta w kiosku, czy fakt, że nie ma jej ulubionej gazetki, to problem zbyt małej podaży, czy za dużego popytu – rodzaju gry i zabawy, które oprócz wartości rozrywkowej, niosą za sobą także elementy edukacyjne. Planszówka „Monopoly Junior”, czy zgadywanka w stylu „potrzeba czy zachcianka”.Każdy z powyższych punktów jest ważny i ma istotny wpływ na odpowiedni rozwój naszego dziecka. Pamiętajmy jednak, że lepszy przykład, niż wykład. To, co dziecko widzi na co dzień, będzie oddziaływało znacznie mocniej, niż to, co do niego mówimy. Dlatego wakacyjne kieszonkowe może być tak istotnym doświadczeniem dla też: Ile trzeba zarabiać, żeby móc zacząć odkładać pieniądze? Ten dziwny stan, gdy masz zł pensji i… ledwo wiążesz koniec z końcemCzytaj też: Masz w piwnicy nieużywany wózek dziecięcy? Albo łóżeczko? Możesz na nim zarabiać. „AirBnB do obsługi dzieci”Czytaj też: Jak nauczyć dziecko obchodzenia się z pieniędzmi? Konto w banku czy skarbonka?Jakie książki polecamy na wakacje, żeby dodatkowo zmotywować się do wakacyjnego kursu domowych finansów?>>> Arkadiusz Błażyca – „Kot Biznesik, jak pewien zwykły kot został biznesmenem”.>>> Sylwia Wojciechowska – „Julek i dziura w budżecie”.>>> Max Skorwider, Boguś Janiszewski – „Ekonomia. To, o czym dorośli Ci nie mówią”.>>> Maciej Samcik – „Moje pierwsze kieszonkowe”
już wakacje są za nami szybko zbiegły letnie dni piosenka