Bajka z morałem - Dostatek, miłość i sukces. Pewna kobieta podlewała rośliny w swoim ogrodzie, kiedy zobaczyła trzech staruszków, z wypisanymi na twarzy latami doświadczeń, którzy stali naprzeciw jej ogrodu. - Nie wydaje mi się, abym was znała, ale musicie być głodni. Wejdźcie, proszę, do domu i zjedzcie coś. 7 filmów o emocjach „Kino Dzieci”. Smutek, złość i wstyd z jednej strony, miłość, czułość i zaufanie z drugiej – filmy 6. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Kino Dzieci są wypełnione emocjami na wskroś. Jak je rozpoznawać, porządkować i czerpać z ich odczuwania jak najwięcej, radzi psycholożka, dziennikarka i Nasze instynktowne postrzeganie miłości wynosimy z dzieciństwa. Wchodzimy w dorosłość z przekonaniem, że miłość można dostać tylko z zewnątrz i że trzeba na Po takiej wodnej zabawie, w Nadziei budził się z wolna mały promyczek energii. Energii, która musiała starczyć jej na długi, intensywny dzień w przedszkolu. Energii, której często jej na co dzień brakowało. Nadzieja zawsze podziwiała swoją mamę o poranku. . Jak jest terazOn 9 kwietnia 2019 by W odległej krainie, żyła sobie Samotna. Pozornie, posiadała wszelkie dobra, które do życia są potrzebne. Jednak głęboko w sercu nie czuła się szczęśliwa. Nie czuła się spełniona. Towarzyszką tej podróży, była głęboka samotność. Samotność bycia niewidzianą, niesłyszaną i niezrozumianą. Samotna skryła się więc na bezludnej planecie, gdzie mogła w ukryciu pozostać niewidzialną. Gdzie mogła w ciszy swej pustki trwać. Ukryła się na planecie, na której wołanie o pomoc odbijało się echem. Odcięta, całkowicie zamknięta w ogromym bólu i cierpieniu, nie była w stanie dostrzec nikogo. Kompletnie nikogo. Zamieszkała na bezludnej planecie, bo nie była w stanie unieść bólu zadawanego jej przez świat. Zamknięta, siedziała tam eony lat. Zapomniała, że kiedyś nie była sama. Zapomniała, że kiedyś, żyły wokół niej też inne istoty. Zapomniała. Świat się zmienił. Pojawiło się na ziemi więcej istot czujących jak ona. Docierały do niej nawet szczątkowe informacje, o tym że są tacy jak ona, jednak pamięć doświadczonego bólu, była tak wielka, że nie pozwalała sobie dopuścić do siebie nadziei, że może zaznać kiedykolwiek ulgi. Istoty z zewnątrz dobijały się do niej, przywołując ją do świata, tęskniąc za nią, czując jak cenną Istotą jest. Jednak ona nie była w stanie pokonać swojego przerażenia. Nie była w stanie zrobić żadnego ruchu. Intuicyjnie wiedziała, że coś nowego się zbliża, że coś się zmienia, ale stare doświadczenie zapuściło zbyt głębokie korzennie. Nadal było zbyt żywe, by zaufać. Kiedyś ufała. Zgubiła ją jednak nieczułość świata. Niezrozumienie do jej niewinności, ufności, otwartości. Nie była wtedy gotowa stanąć twarzą w twarz ze światem. Była zbyt słaba. Ciągle pamiętała ból niezrozumienia, przez który musiała wycofać się do krainy echa i pustkowia. Ciągle wierzyła, że jest słaba. Z czasem zaczęła wyczuwać coraz silniejszą miłość płynącą z zewnątrz. Zaczęła też słyszeć wołanie i dobijanie się do niej. Na początku, zignorowała je, jednak gdy fale miłości i nawoływania nie ustawały, zaczęła czuć. Czuć ciepło w sercu, oraz coraz większą ciekawość. Zaczęła pojawiać się też tęsknota za światem. Początkowo próbowała ją jednak lekceważyć i uciszać. Pewnego dnia, fala miłości była tak silna, a ciekawość i tęsknota tak wielka, że przełamała swój lęk i w tym momencie otwarła się maleńka przestrzeń. Dawno zapieczętowana brama lekko uchyliła się, a wraz z falą miłości do środka wpłynęła przepiękna Świetlista Istota emanująca bezwarunkową miłością i współczuciem. Jest nas więcej – powiedziała. Jest więcej czujących jak ty Istot. Nie jesteś sama. Jest nas więcej. Byłyśmy zamknięte, tak jak ty, ale powoli jedna po drugiej uwalniamy się i wychodzimy ze świata cieni. Czekamy na Ciebie, by połączyć swe siły miłości i by to co fałszywe zniknęło z tego świata na wieki. Czekamy na Ciebie. Samotna, nie była jeszcze gotowa. Nie potrafiła jeszcze zaufać. Czuła płynącą bezwarunkową miłość od Świetlistej Istoty, jednak nie była jeszcze w stanie uwierzyć. Świetlista Istota doskonale rozumiała ten brak zaufania, rozumiała ogrom bólu, który spowodował jej zamknięcie. Rozumiała i czekała. Cierpliwie czekała i odwiedzała swą małą przyjaciółkę. Samotna, nie czuła się już tak bardzo samotna jak kiedyś. Wiedziała, że tam na zewnątrz jest więcej takich istot jak ona i Świetlista. Kiedy ból został lekko ukojony, zaczęła odczuwać coraz większą tęsknotę. Tęsknotę za rodziną Świetlistych Istot. Była ona tak dotkliwa, że stary ból i lęk coraz bardziej się osłabiały. Pewnego dnia, po kolejnej wizycie Świetlistej i jej cudownych opowieściach o swych braciach i siostrach, którym udało się już wyzwolić i którzy czekają na nią. Samotna odczuwała tak wielką samotność i opuszczenie. Odczuwała tak wielką tęsknotę, że lęk, ból i odcięcie nie mogły już dłużej utrzymać jej w swych kajdanach. Zaczęły pękać wszystkie mury i struktury, które do tej pory trzymały ją w zamknięciu. Azyl, który przez eony lat był jej schronieniem i pozwolił jej przetrwać, rozpadł się na kawałki. Samotna narodziła się na nowo. Wróciła do żywych. Rozpoznała swą wielkość i piękno. Dołączyła do swych braci i sióstr i stała się Świetlistą Istotą. Wszystkie zbudzone samotne części łączyły się ze sobą w jedność, emanując swą nieskończoną miłością i budząc kolejne i kolejne zamknięte w sobie Istoty. Budząc się i wyzwalając świat od mroku. Aż mrok stał się JASNOŚCIĄ. 3 komentarze „bo człowiek w śmiechu taki straszny bo człowiek w strachu taki śmieszny” *** [Na szynach potknęła się podróż…], A. Bernat W jednym z wierszy Anna Bernat pisze: W wiersz trzeba wejść jak do dziecinnego kojca bez siebie bez swego znużenia i zmienić się w bajkę z z bajkami bywa różnie, czasami to bajki o pluszowych misiach, tych z pudełka z zabawkami w dziecięcym pokoju, a czasami to bajki o prawdziwych misiach, tych w prawdziwym lesie. W wiersze Anny Bernat wchodzi się jak do prawdziwego lasu. A prawdziwy las to zachwyt i lęk, prześwit i mrok. W żywym lesie jest jak w życiu, rozkwit i śmierć. I dużo, dużo niespodzianek, tak dla dziecka (zmienionego w bajkę), jak i dorosłego czytelnika (czułego na bajki).Tak właśnie odbieram wiersze Anny Bernat. Jak zanurzenie się w las, jak zanurza się mieszkaniec miasta w obszar, gdzie nie ma ulic, nazw, domów, kościołów. Tu panują inne reguły, natura sama się dzieje, odwiecznie i bezkreśnie. Nawet miłość, zaanektowana przez ludzi, okazuje się tu być niezależna od człowieka, jak wiatr, wiatr łagodny, wiatr ożywczy i wiatr niszczący. Wiatr jako odbieram wiersze, gdzie autorka mówi o miłości: „delikatne liście brzozy / w miłosnym blasku słońca”. Że miłość pierwotnie po prostu jest i świat jest w niej skąpany. Ludzie potrafią pisać o miłości, nadawać jej w swoich językach nazwy, dlatego myślą, że należy do nich, do nas, ale ona jest składową świata jak światło, ciepło, zimno, materia, życie, jest większa od nas, ludzi. W pierwszej części książki, zatytułowanej jak cały tomik, Miłość i drzewa, poetka pisze: „Miłość wypełnia was / po wieże kościołów / po czubki gwiazd” – i dotyka tajemnicy miłości. Ona, miłość, przenika i przerasta wszystko. Życie rodzi się i umiera, ale miłość jest. Trwa. Trwa jak trwa czas. Cały gdyby umiały mówić, miałyby dużo na ten temat do powiedzenia, bo żyją dłużej niż człowiek, widzą więcej i boją się jej braku bardziej, wiedząc, że człowiek przestał je kochać, ale tym bardziej ich używa. I choć z natury długowieczne „stare drzewa w naszych czasach żyją krótko”, powiedział mi kiedyś ktoś na pytanie, gdzie się podziały te trzy piękne wiekowe lipy przy moim dawnym domu w czasy to już nie te czasy, gdy drzewa były święte. Jednak tytuł zbioru wierszy Miłość i drzewa łączy ponownie te dwa pojęcia, budząc nadzieję. Jakby był zalążkiem na nowo skomponowanej starej re-ligii. Dla starożytnych ludów, żyjących bliżej natury, drzewa znajdowały się w sferze sacrum. Były obiektami kultu. Oddawano im cześć. Uważano je za symbol mądrości, ich długi żywot, znacznie dłuższy niż jedno ludzkie życie, był ich atutem. Ich wzrost pozwalał im sięgać nieba. Ich kwitnienie było szczęściem, ich owocowanie świętem, ich zrzucanie liści smutkiem, ale zarazem sposobem na przetrwanie zim, naturalnym cyklem, nadzieją. Ale im bardziej ludzie je wycinali, tym mniej je poważali. Krzywe ze starości wierzby przydrożne, z tych, pod którą siedzi w Parku Łazienkowskim Chopin, wycina się, bo są „brzydkie”, drzewa na starych rynkach miast i miasteczek znikają, robiąc miejsce nowemu słowu w słowniku: betonoza. W wierszu o starym pokrzywionym jesionie stary jesion wie, że jego dni są policzone, ścina go mróz, ale zetną go ostatecznie, jak wiadomo, ludzie, pozostała mu już tylko pożegnalna, dziękczynna jabłoń w innym wierszu jest święta świętością świętego Szczepana, spada na nią deszcz kamieni, świętość za cierpienie. I kolejne uwiecznione w wierszu drzewo: niczyja grusza. Niczyja i już niepłodna, a jedyne, co jeszcze (z)rzuca – to cień. To, jak się domyślam, czytając wiersz, za mało, by nie postawić na niej krzyża do wycięcia! Jak na wielu, wielu drzewach coraz częściej, coraz bezwzględniej, chciałoby się powiedzieć, coraz mściwiej, stawiali ostatnimi laty à propos krzyży: na cmentarzach drzewa mają jeszcze ciągle dyspensę. Powinny być czarne, bo tu żal i żałoba, ale są zielone i kwitnie w nich życie, i, jak w kolejnym wierszu, nawet wrony uwijają się radośnie, tańczą jak tańczy płomień, w wiecznie płonących żywym ogniem kolorowych w tych wierszach i samo „drzewo życia”, „drzewo-matkę”, które-która „chroni liśćmi / twoje czyste / ziemskie powietrze”, i topolę, która „stoi jak wryta”, „ona umiera”, to jej ostatnie chwile, w tym wierszu. Mamy „drzewo za oknem”, o którym autorka mówi: Kocham to drzewo bo kogoś trzeba prócz ciebie synu prócz ciebie. Jest tu i dąb („stary i ślepy”), jest sad (ale „bez drzew / bez owoców”). Znam taki sad. Z mojego dzieciństwa. Od dawna bez drzew, bez owoców, żyje tylko w moich wspomnieniach. Mamy „jarzębinę bez pamięci”, a nawet baobab, niestety w czasie przeszłym: „Był baobab / baobabu nie ma”. Ale naj-, naj-, najbardziej wzruszyła mnie bezimienna samosiejka. Ludzie ścinają takie samotne samosiejki bezlitośnie: „bo po co komu / takie śmiertelne drzewo / samosiejka”. A jednak trafiła do wiersza. I ona ma nerwy, soki i żywicę, więc jak można jej tak nie kochać, że nawet nie nazwać w świecie ludzkim, w którym wszystko ma swoją nazwę? Z samej tylko miłości życia?W sferze miłości mamy także „owoc” w drugiej, znacznie krótszej, ale nie mniej znaczącej części, która nosi tytuł Owocobranie. Owoc wydaje opowiadająca w pierwszej osobie w oczekiwaniu na jego pojawienie się bohaterka wierszy, a więc autorka, peelka: „Teraz kiedy raczej mam brzuch niż głowę do miłości / co mi od ciebie / nad owoc”. Aż w końcu jest, pojawia się: „prostym słowem / maleńkim ciałem”. Autorka łączy owoce z drzew z owocem swojej miłości: „I ciągle czekam na pocałunek / który będzie rumianym jabłkiem / z drzewa szczerości”. To łączenie natury z ludzkim światem, ta nowa re-ligia, wpisuje się w oczekiwania na świat po pandemii. Zbiór Miłość i drzewa zawiera wiersze pisane od 1970 roku. Ale przypomnę, że już wtedy, w wydanym w 1972 roku raporcie Klubu Rzymskiego Granice Wzrostu (Limits of Growth)Zob. [dostęp: ostrzegano przed skutkami rabunkowego, przedmiotowego, bezmyślnego traktowania przyrody, że Ziemia za 40, 50 lat – o ile nie uda się zatrzymać tego trendu – będzie tak wyczerpana, że zmieni się klimat, struje się powietrze i woda, pojawią się trudne do opanowania oto żyjemy w świecie za pięćdziesiąt lat i mamy pandemię, zatrute środowisko oraz gwałtownie zmieniający się klimat. Artyści w swoich dziełach, poeci w swoich wierszach łączą się z naukowcami, z aktywistami społecznymi, ze zwykłymi, zaniepokojonymi stanem Ziemi ludźmi i coraz głośniej mówią „stop!”. Książkę Miłość i drzewa czyta się jak modlitewnik w tym pierwotnym znaczeniu modlitw-zaklęć, przebłagań sił wyższych o litość i mądrość, o powrót do naturalnej symbiozy z naturą, do bajek o strasznym, a zarazem życiodajnym lesie pełnym drzew, zwierząt i tajemnic. Do szacunku dla życia wszelakiego, nie tylko ludzkiego, do natury, zwierząt, lasów, powietrza, wody, skał, ziemi. Nie od parady mówiła o tym w 2019 roku (tuż przed pandemią, o której nadejściu nie mogła wiedzieć) nasza noblistka Olga Tokarczuk, o potrzebie zwiększenia uważności, o czułości dla świata, w którym żyjemy. Źródło: A. Bernat, Miłość i drzewa, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Warszawie i Instytut Literatury, Warszawa 2020. Kto z nas nie marzy o tym, by móc, choć na chwilę, przenieść się w magiczny i beztroski świat bajek oraz przypomnieć sobie wyjątkowe sentencje wypowiadane przez ulubionych bohaterów. Poniższe cytaty z bajek świetnie sprawdzą się jako pamiątkowa dedykacja, ale także jako złota myśl na dobry początek z bajek Disneya, które skradną twoje serce!Filmy animowane wytwórni Disneya to prawdziwa skarbnica złotych myśli. Znajdziecie w nich cytaty o przyjaźni, marzeniach, odwadze, a także cytaty o miłości. Poniżej kilka wyjątkowych zdań, które z pewnością pozostaną w waszej prawdziwego bohatera nie jest siła mięśni, ale siła serca. HerkulesMarzenie jest życzeniem wypowiedzianym przez potrafi ranić. Możesz od niej uciekać lub uczyć się z LewZawsze pozwalaj swojemu sumieniu być pomyśleć o czymś cudownym, a takie myśli uniosą cię same w PanNigdy nie jesteś za stary, by być ŚnieżkaNie pozwól małym rozumom przekonać cię, że twoje marzenia są zbyt i StichMożesz pamiętać piękną twarz przez kilka dni, ale piękną duszę zapamiętasz na całe z Notre DameOdwaga to nie jest narażanie się bez LewNawet jak jest źle, to trzeba widzieć świat w tęczowych barwach i płynąć po spokojnych wodach lodowcowaCzasami prawidłowa droga nie jest wcale który rozkwita w niepogodę jest rzadszy i piękniejszy niż Miłość rośnie wokół nas – cytaty o miłości z bajek DisneyaWalka dobra ze złem, ale także miłość, która zwycięża wszystkie przeciwności to główne motywy przewodnie disneyowskich produkcji. Jak przedstawiana jest w nich potęga uczucia? O tym poniżej. Miłość jest piosenką, która nigdy się nie to…jak bardziej martwimy się o kogoś niż o siebie Kraina LoduCi, których pokochaliśmy, zostają z nami na zawszeMój brat niedźwiedźSłuchaj sercem, to trać nadziei i miłości. Jeśli to zrobisz, stracisz wszystko. Piękna i BestiaWolę umrzeć jutro niż żyć sto lat nie znając także: Cytaty o małżeństwie i miłości, które trudno zapomnieć!Cytaty z bajki o Kubusiu Puchatku Ten uwielbiany przez wszystkie dzieci, bez względu na wiek, miś-łasuch oraz jego przyjaciele to postaci, wobec których nikt nie przejdzie obojętnie. Bo czy jest ktoś, kto choć raz w życiu nie czytał, słuchał lub oglądał przygód tych wyjątkowych bohaterów? Przyjaźń, dobro, miłość i troska – te uczucia odnaleźć możecie również w wypowiadanych przez ich najmniejsze rzeczy zajmują najwięcej miejsca w naszym sercu. Miłość jest wtedy, kiedy kogoś lubimy za sposób odwołać przykrych słów, choćby się ich potem nie jest bałagan, tylko bardzo skomplikowany jak się pisze MIŁOŚĆ?– Prosiaczku, MIŁOŚĆ się nie pisze, MIŁOŚĆ się czuje.– A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy?– Nic wielkiego – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na ciebie się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie dziś dzień? – zapytał Puchatek.– Dziś – odpowiedział Prosiaczek. Na to Puchatek:– To mój ulubiony nie jest łatwe, ale można się do niego dawania podarunku polega na tym, aby ofiarować coś, czego nie można kupić w żadnym jeśli będzie ci dane żyć sto lat, to ja chciałby żyć sto lat minus jeden dzień, abym nie musiał żyć ani jednego dnia bez ciebie.– Puchatku?– Tak Prosiaczku?– Nic, tylko chciałem się upewnić, że tacy, co mają rozum, a są tacy, co go nie mają, i miła ta samotność, kiedy jesteśmy bez przyjaciela jest jak dzbanek, w którym nie ma nawet kropelki szczęściarzem, bo mam kogoś, kto sprawia, że ciężko jest mi powiedzieć „do widzenia”…Jeśli kiedyś nastanie taki dzień, że nie będziemy mogli już być razem, zostaw mnie w swoim sercu. Tam będę także: Cytaty o dzieciach, które wzruszają, uczą i inspirują!Najpiękniejsze cytaty z bajek – Mały Książe, Alicja w Krainie Czarów, Ania z Zielonego całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym KsiążęJeśli będziesz przychodził przykładowo o czwartej, zacznę być szczęśliwy już o Książę– Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!– A jak to się robi? – spytał Mały Książę.– Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siedzisz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej…Mały KsiążęKiedy będziesz patrzył nocą w niebo, będzie ci się wydawało, że wszystkie gwiazdy śmieją się do ciebie, ponieważ ja będę uśmiechał się na jednej z KsiążęNależy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się na KsiążęLudzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają KsiążęMiłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym KsiążęPrzyjaźń poznaje się po tym, że nic nie może jej zawieść, a prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej KsiążęNa zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co KsiążęPewnego przyjaciela poznaje się w niepewnym KsiążęStraciłeś dla mnie tyle czasu, że poczułem się Książę– Szukam przyjaciół. Co znaczy „oswoić”?– Jest to pojęcie zupełnie zapomniane – powiedział lis. – „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”.– Stworzyć więzy?– Oczywiście – powiedział lis. – Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem KsiążęZrób mi tę przyjemność. Uwielbiaj mnie mimo KsiążęCzy to nie przyjemnie, że jest tak dużo rzeczy, które jeszcze poznamy? To właśnie sprawia, że ja się tak cieszę życiem […] świat jest taki ciekawy […] Nie byłby taki ani w połowie, gdybyśmy wszystko o nim wiedzieli, prawda?Ania z Zielonego WzgórzaW przyjaciołach powinniśmy szukać tego, co w nich najlepsze, i obdarzać ich tym, co w nas najlepsze. Wtedy przyjaźń będzie największym skarbem z Zielonego WzgórzaNauczyłam się już, że prawie każda sytuacja ma swoje dobre strony, wystarczy tylko postarać się je zobaczyć. Oczywiście trzeba w tym celu okazać zdecydowanie i silną z Zielonego WzgórzaByć może wielkie uczucie nie wkracza w nasze życie w blasku i glorii jak rycerz na koniu; być może wkrada się cichutko, jak stary przyjaciel; być może rozwija się w pozornej monotonii, by nagły błysk olśnienia ujawnił rytm i ukrytą muzykę. Być może miłość rozwija się naturalnie z pięknej przyjaźni, jak herbaciana róża z zielonego z Zielonego WzgórzaBratnie dusze rozpoznaje się dopiero po jakimś z Zielonego WzgórzaJak długo trwa wieczność? Czasami tylko sekundę – odparł w Krainie CzarówNie jestem szalona. Moja rzeczywistość jest tylko inna od w Krainie CzarówCzy nie mógłby mnie pan poinformować, którędy powinnam pójść?– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś dojść – odparł Kot – Dziwak.– Właściwie wszystko mi jedno.– W takim razie wszystko jedno, którędy pójdziesz.– Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia.– Ach, na pewno się tam dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość w Krainie Czarów Kilka słów o bajce Takiej okazji Fafik nie mógł przegapić. Bo kto nie chciałby być częścią zespołu muzycznego? No, może wielu takich by się znalazło, ale dla Fafika była to propozycja, które się nie odrzuca. W jednym momencie wszystko przestało się liczyć i istnieć. I chyba to sprawiło, że zupełnie zapomniał o swoim najlepszym przyjacielu Bączku. Nie specjalnie, nie złośliwie, a z oszołomienia, że ma szansę zrobić coś niezwykłego. Propozycja wiewiórki Rudaski okazała się wydarzeniem dnia, dlatego Fafik nie zastanawiał się ani chwili, tylko pobiegł na pierwszą próbę zespołu założonego przez dzięcioła Dudka. Niestety, w tym wszystkim zapomniał, że umówił się ze swoim przyjacielem Bączkiem. Jak ten zareagował, gdy o wszystkim się dowiedział? Co przeżywał wcześniej, gdy nigdzie nie mógł znaleźć Fafika? Tego dowiesz się z bajki. Przyjaciele tak nie robią – bajka o przyjaźni między kotem i psem Bardzo lubię nasz ogród, w którym zawsze jest tak pięknie, że nie chce się biec nigdzie indziej. I nieważne, czy jest zima, czy lato. Nawet, kiedy ktoś mówi, że w innym ogrodzie jest fajniej, to ja i tak najbardziej lubię nasz. Zawsze było tu wyjątkowo. A odkąd pojawił się Bączek, to jest jeszcze fajniej. Dzięki niemu zawsze jest co robić. Nie ma nudy i marudzenia. Nie ma smutku i narzekania. Zdradzę ci sekret, dlaczego tak jest. Otóż tak się dzieje, gdy ma się przyjaciela. Ja mam i jest nim Bączek. – Fafik, pobawimy się dziś po obiedzie w chowanego? – pytanie Bączka wyrwało mnie z porannych rozmyślań. – Jasne, że tak. Wiesz przecież, jak lubię się chować przed Tobą. Pogoda jest super, a ja nie mam żadnego pomysłu na to, co zrobić z tak pięknym dniem – przystałem na propozycję i znów zacząłem myśleć o przyjaźni. Na początku naszej znajomości z Bączkiem, nie do końca rozumiałem, co znaczy BYĆ czyimś przyjacielem i co znaczy MIEĆ przyjaciela. Po prostu nigdy tego nie doświadczyłem. Odkąd przyjechałem do rodziny Kasi, byłem sam. Mimo, że ogród jest duży, nie udało mi się spotkać nikogo, z kim mógłbym się zaprzyjaźnić. Znałem parę gołębi, dzięcioła, dwóch braci – kretów, ale żadnego z tych zwierzaków nie udało mi się tak polubić, aby nazywać go przyjacielem. Dopiero, gdy pojawił się Bączek, wszystko zaczęło się zmieniać. Nie wiem, skąd on to wiedział, ale to właśnie dzięki niemu zrozumiałem, jak wspaniale jest mieć przyjaciela i jak ważne jest, by o tę przyjaźń dbać. Można ją przecież łatwo stracić. Przyjaźń i przyjaciela. A odzyskać… to coś bardzo trudnego. Pewnego razu, podobnie jak dziś, umówiłem się z Bączkiem na zabawę w ogrodzie. Przedpołudnie minęło spokojnie i do obiadu czas upłynął mi na psim leniuszkowaniu. Gdy zjadłem obiad, od razu pobiegłem do ogrodu, choć z Bączkiem umówiłem się dopiero po poobiedniej drzemce. Nie chciało mi się jednak spać i pomyślałem, że czekając na przyjaciela, spędzę czas, wygrzewając się w popołudniowym słońcu. Było cicho. W trawie słychać było pszczoły, które jak zwykle o tej porze dnia, zbierały nektar z kolorowych kwiatów. Położyłem się wygodnie na prawym boku i czekałem na spotkanie z moim ulubionym rudzielcem. Niezwykłe zaproszenie od Rudaski – Cześć Fafik! Co porabiasz? – z rozleniwienia wyrwał mnie czyjś piszczący, cienki głos. Podniosłem powoli głowę i spojrzałem w stronę, z której go usłyszałem. Nic nie dostrzegając, pomyślałem, że może się przesłyszałem. W końcu słonko mocno grzało i nie byłem pewien, czy nie przysnąłem. Tak więc głos, który usłyszałem, mógł mi się po prostu przyśnić. – Fafik! Fafiiiiik! – tym razem głos wydał mi się mocniejszy i jakby ktoś wykrzyczał go wprost do mojego ucha. Zerwałem się na równe nogi. Obejrzałem w jedną stronę. Obejrzałem w drugą stronę i nic. Dopiero gdy spojrzałem w górę, na gałęzi dostrzegłem wiewiórkę. Ruda jak Bączek, ogon prawie jak u Bączka, tylko cała reszta zupełnie inna. No i ten głos – cienki i piskliwy. – A, to ty – ziewnąłem i przywitałem się z Rudaską. – Co dobrego słychać u ciebie? – zapytałem. – Co dobrego? Bardzo dużo. Właśnie przed chwilą, niedaleko stąd, spotkałam dzięcioła Dudka, który powiedział mi, że chce założyć zespół i szuka chętnych do grania na różnych instrumentach. No i oczywiście wokalistki. Więc nie namyślając się wiele, od razu się zgłosiłam. W końcu głos mam nie najgorszy, a wygląd niczego sobie. Na cymbałkach z patyków grać będzie bóbr Leszek z pobliskiej rzeczki. Na grzechotkach lisek Kitek, a chórki zrobią dwa kosy, dwie sikorki i trzy słowiki. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że wciąż brakuje nam basisty. Kiedy dzięcioł o tym wspomniał, od razu pomyślałam o tobie. Masz taki ciepły, niski głos, który idealnie nadaje się do basowania. Dzięki temu nie musisz uczyć się grać na żadnym instrumencie. Wystarczy, że będziesz wydawał takie niskie dźwięki: pam, pam, pararam, mmm.. oooo o o.. No wiesz. Na pewno dasz sobie radę. Co ty na to, Fafik? – Hm… nigdy nie myślałem o tym, żeby grać w zespole, ale czemu nie? To może być super przygoda – odpowiedziałem i wyobraziłem sobie, jak cały zespół występuje na wielkiej, leśnej scenie. Przyszły wszystkie zwierzęta. Wszyscy klaszczą w rytm naszych piosenek, a po skończonym koncercie, cała widownia woła: Bis! Bis! – Na pewno dasz sobie radę. Zresztą sam się przekonasz już za chwilę, bo dziś jest pierwsza próba – wyrwała mnie z rozmarzenia Rudaska. – Dziś? A kiedy dokładnie? – zapytałem, podekscytowany wszystkim o czym przed chwilą się dowiedziałem. – Za 15 minut, dlatego musimy iść już teraz, żeby się nie spóźnić – ponagliła mnie wiewiórka. – No to chodźmy. Nie chciałbym, żeby wszyscy na nas czekali. To przecież wielka sprawa taki zespół, no i pierwsza próba. Ciekawe, jakie piosenki będziemy grać i śpiewać… – te słowa wypowiadałem już w biegu, z radością podążając za koleżanką. Zupełnie wyleciało mi z głowy, że przecież umówiłem się z Bączkiem na popołudniowe zabawy. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, czym jest prawdziwa przyjaźń i jak postępują przyjaciele wobec siebie. Jednak już wkrótce miałem się tego dotarliśmy na miejsce, byli wszyscy oprócz trzech słowików, ale po chwili i one się zjawiły. Próba zespołu dzięcioła Dudka Dzięcioł Dudek przywitał wszystkich przybyłych i powiedział: – Własny zespół muzyczny to moje wielkie marzenie. Mam nadzieję, że pomożecie mi je zrealizować. Próby będą się odbywać dwa razy w tygodniu w tym miejscu. Następnym razem przygotuję instrumenty dla muzyków i słowa piosenki dla naszej wokalistki – Rudaski. Za dwa miesiące pierwszy koncert. Bardzo was proszę, abyście ćwiczyli nie tylko na próbach, ale też w swoich domach. Dzięki temu nasz zespół będzie grał taką muzykę, której zechce posłuchać każdy mieszkaniec naszej okolicy. Słuchałem tego, co mówił dzięcioł Dudek i wciąż nie mogłem uwierzyć, że oto ja – zwyczajny pies – należę do wspaniałego zespołu muzycznego. Już nie mogę się doczekać, kiedy opowiem o wszystkim Bączkowi… – O rany! – krzyknąłem jak oparzony, przerywając przemowę Dudka. – Muszę wracać do domu. Przepraszam wszystkich. Obiecuję, że punktualnie zjawię się na następnej próbie – wytłumaczyłem swoje niespodziewane zachowanie i pobiegłem co tchu w stronę ogrodu, gdzie – miałem nadzieję – wciąż czeka na mnie Bączek. Trudna rozmowa Na szczęście brama była otwarta i mogłem szybciutko dotrzeć do ogrodu. Bączek oczywiście tam był, ale już z daleka dostrzegłem, że minę ma niewesołą. Powiedziałbym nawet, że bardzo smutną. – Cześć Bączek. Długo czekasz na mnie? – zapytałem mocno zdyszany. – Trochę – cicho i z rezygnacją w głosie odparł Bączek. – Już jestem, więc możemy się bawić. Co ty na to? – zapytałem, mając nadzieję, że smutna mina Bączka to coś chwilowego. Tak jednak nie było. Mój przyjaciel był bardzo, ale to bardzo smutny. – Gdzie byłeś tak długo? Przecież umówiliśmy się na zabawę. Przyszedłem zaraz po obiedzie, ale ciebie tu nie było. Pomyślałem, że może przysnąłeś na posłaniu. Pobiegłem, by to sprawdzić, ale ciebie tam nie było. Szukałem na piętrze i za domem. Wybiegłem za bramę, ale i tam nigdzie Cię nie widziałem. Gdy wracałem, spotkałem naszego znajomego – gołębia Franka. Gdy zapytałem, czy wie, gdzie jesteś, odparł: – Fafik? Przed chwilą widziałem, jak biegnie w stronę lasu z wiewiórką Rudaską. – Do lasu? – zapytałem zdziwiony. – Po co miałby tam biec? I to w dodatku z wiewiórką, z którą ledwo się zna, bo dopiero niedawno pierwszy raz zjawiła się w naszym ogrodzie. – Nie mam pojęcia, Bączku, ale mówię, co widziałem. Mam nadzieję, że trochę pomogłem – odparł gołąb i gruchając, odleciał w stronę parku. Zacząłem sobie wyobrażać, że coś złego cię spotkało. Że wpadłeś do dołu albo spadła na ciebie gruba gałąź. Martwiłem się coraz bardziej. Aż płakać mi się chciało – łamiącym się głosem zwierzył się Bączek. – Bączek, przepraszam że nic ci nie powiedziałem – zacząłem się tłumaczyć. – Rudaska tak mnie zaskoczyła tym, co mi powiedziała, że zupełnie zapomniałem o naszym spotkaniu. Wyobraź sobie, że dzięcioł chce założyć zespół muzyczny i ja będę w nim występować. Nigdy nie myślałem, że coś takiego mnie spotka, a tu taka niespodziewana propozycja – dodałem w nadziei, że dzięki temu szybciej minie smutek małego rudzielca. – Przyjaciele tak nie robią – ze smutkiem w głosie i łzami w oczkach powiedział Bączek. – Jakbym ja się umówił i ktoś by przyszedł po mnie, to najpierw powiedziałbym o tym mojemu przyjacielowi. Wtedy moglibyśmy nawet razem pobiec i nie byłby sam. A nawet, jeśli by nie chciał nigdzie iść, to nie martwiłby się, co się ze mną stało, tak jak ja martwiłem się o ciebie. Po tych słowach nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć. Było mi tak głupio, że zapomniałem o Bączku. Zrobiłbym wszystko, by cofnąć to, co się stało. Ale niestety czasu cofnąć się nie da i jedyne, co mogłem zrobić, to przeprosić przyjaciela. – Przepraszam cię Bączek. Wiesz, jak bardzo cię lubię i nie chciałem, by było ci przykro. To był pierwszy i ostatni raz. Obiecuję. Wybaczysz mi? – wyciągnąłem do niego łapę i czekałem na jego reakcję. Próba przyjaźni Bączek spojrzał na mnie, potem na moją łapę i powiedział: – Ok. Wybaczam ci i już się nie gniewam. Przecież przyjaciele sobie wybaczają. A poza tym cieszą się, kiedy drugiemu z nich uda się coś zrobić albo z jakiegoś powodu jest szczęśliwy. A ty przecież jesteś, bo grać będziesz w zespole dzięcioła Dudka – powiedział Bączek i wyciągnął łapkę na znak pojednania i zgody. Od tamtego czasu nie zdarzyło się ani razu, bym zawiódł Bączka. Gdy wybieram się na próbę, mówię o tym Bączkowi, bo przecież on nie musi o tym pamiętać. Czasem, gdy ma czas, chodzi na próby ze mną. Innym razem zostaje w ogrodzie, a ja pędzę z Rudaską, by ćwiczyć kolejny utwór na letni koncert, który już wkrótce odbędzie się na wielkiej, leśnej polanie. Nauczyłem się, że o tym, co dla nas ważne, trzeba zawsze pamiętać, bo gdy się tego nie robi, można to łatwo stracić. Tak jak przyjaźń. Jeden raz, czy dwa, może się zdarzyć, że zapomnimy o przyjacielu, ale jeśli będziemy to robić częściej, to nasza przyjaźń może się skończyć. Mam nadzieję, że podobnie jak ja, ty również pamiętasz o tych, których bardzo lubisz. A na pewno nie zapominasz, by mieć czas dla swojego przyjaciela. Tak jak ja mam czas dla mojego przyjaciela Bączka. Czy twojemu dziecku spodobała się ta bajka? Jeśli znajdziesz chwilkę, podziel się proszę w komentarzu tym, co myśli ono na temat bajki “Przyjaciele tak nie robią”. To dla mnie zawsze wiele znaczy, bo pomaga mi tworzyć jeszcze lepsze i ciekawsze historie Zostaw komentarz Ta bajka to mój Dar dla Ciebie i Twojej pociechy Jeśli i Ty chcesz się podzielić swoim Daremmożesz to zrobić przez i dołączyć tym samym do współtwórców tego wyjątkowego miejsca. To nie wszystko Na stronie możesz przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze: Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł Możesz wybrać wersję do czytania lub słuchania. Albo też obie wersje, bo czasem zechcecie poczytać, a innym razem wspólnie posłuchać jednej z wesołych i uczących czegoś nowego bajek. Ebook i audiobook zawiera następujące bajki: 1. Nowa rodzina 2. Wizyta u pani weterynarz 3. Wyznanie Krzysia4. Wszystko jest po coś5. Trudne słowo NIE6. Czy w ciemności mieszkają potwory?7. Gdy nie chce się uczyć8. Lubię siebie9. Nikt nie musi być winny10. Kiedy kończy się zabawa 11. Kochasz mnie, czy nie?12. Sztuka słuchania13. Jesteś ważny14. Każdy jest wyjątkowy15. Niesprawiedliwe słowa16. Kto próbuje, temu się udaje17. Daj mi chwilkę18. Sukces – to takie proste. Część I19. Sukces – to takie proste. Część II20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II Jak pomóc dziecku dbać o przyjaźń? Jeśli chcesz porozmawiać ze swoim dzieckiem o prawdziwej przyjaźni, zacznij od przeczytania mu tej bajki o przyjaźni między kotem i psem. Obaj żyją w zgodzie, ale wciąż uczą się, co znaczy być prawdziwym przyjacielem. Uczą się też o tym, co jest ważne i że trzeba o tym zawsze pamiętać, bo gdy się tego nie robi, można to łatwo stracić. Również przyjaźń. To najważniejsza myśl tej bajki o przyjaźni między kotem i psem. Raz przeczytana, na długo pozostaje w sercu i umyśle i pomaga dbać o przyjaźń. *Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli

bajka o miłości i nadziei